Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyjaciele Hani

(bat)
Hania w ciągu swojego krótkiego życia poznała co to ból, cierpienie. Czy pozna dobrych ludzi?
Hania w ciągu swojego krótkiego życia poznała co to ból, cierpienie. Czy pozna dobrych ludzi? fot. Monika Tarwacka
Hania ma dwa i pół roku, a za sobą już wyniszczającą chemioterapię.

Choroba pozbawiła ją radości i dzieciństwa, a teraz jeszcze odebrała jej wzrok w jednym oczku.

Ale jest nadzieja na przywracającą zdrowie operację.

Hania zaczęła chorować we wrześniu ubiegłego roku. Diagnoza zabrzmiała jak wyrok - białaczka szpikowa. Jedna z najgorszych, bardzo rzadko występująca u dzieci. Przez siedem miesięcy dziewczynką zajmowali się lekarze z wrocławskiej kliniki. Bardzo dobrze się zajmowali. Ale dla Hani chemia była i ratunkiem, i przekleństwem.

Przeszła wstrząs septyczny, zapalenie płuc, przestała chodzić, jej codziennością była walka z bólem, morfina, antybiotyki. Igły wkłuwane w kręgosłup, sonda w nosie - nawet dla dorosłych to byłby koszmar. Dla małej dziewczynki to był koniec świata. Dla jej rodziców też. Ale żyli nadzieją, że się uda. I - odpukać - udało się. - W kwietniu po siedmiomiesięcznym pobycie w szpitalu wróciliśmy do domu - opowiada Piotr Wesołowski, tata Hani.

- Wcześniej usłyszeliśmy od lekarzy, że na 95 procent terapia się udała. Teraz cieszymy się każdym dniem, że jesteśmy w domu, że razem, że można wyjść na spacer... Bo Hania po rehabilitacji zaczęła znów chodzić.

Jest taka klinika w Pradze

Niedawno rodzice odebrali nowe wyniki badań dziewczynki, najlepsze od kilku miesięcy. Ale to nie znaczy, że Hania jest zdrowa, że może żyć jak każda dziewczynka w jej wieku.

- Żona właśnie jest w szpitalu z córeczką - opowiadał nam w ubiegły wtorek P. Wesołowski. - Odporność Hani jest bardzo słaba. Wszystkie bakterie i zarazki są dla niej ogromnym zagrożeniem, ostatnio był to grzyb. Ale przede wszystkim trwa terapia wspomagająca, córeczka codziennie bierze leki, a raz w miesiącu są zastrzyki w naszym szpitalu.

Najgorsze jednak, że uboczne objawy chemioterapii spowodowały krwotok wewnętrzny w oku Hani i dziewczynka nie widzi na jedno oko. Potrzebna jest operacja. Już za kilka miesięcy... - Słyszeliśmy o klinice w Pradze, która wykonuje takie operacje, są też polskie szpitale. Ale prawdopodobnie to nie będzie zabieg opłacany przez fundusz zdrowia - mówi tata Hani.

P. Wesołowski o pieniądzach nie chce mówić. Milczy, gdy pytamy, na co potrzebna jest pomoc. Potrzebna jest bowiem na wszystko - na operację, na leki, które trzeba teraz kupować, a wcześniej były za darmo w szpitalu, na środki pielęgnacyjne...

Wieczór w teatrze

Przyjaciele to wiedzą, dlatego ruszyli z pomocą. Już wiosną zachęcali wszystkich do odprowadzenia procenta swoich podatków na leczenie Hani, założyli specjalne konto. A teraz zapraszają na akcję charytatywną.

W niedzielę o 20.00 w Teatrze Lubuskim zaśpiewa Grzegorz Hryniewicz, zatańczy Monika Pundyk, będzie pokaz fryzur, odważnej kolekcji ubrań oraz żonglerki drinkami w wykonaniu Marka Kochana.

- W przerwach odbędą się aukcje - zapowiada Anna Kurzawa, jedna z organizatorek wieczoru. - Mamy koszulki z autografami żużlowców, piłkę z podpisami członków kadry narodowej, podpisaną płytę zespołu Raz Dwa Trzy i inne ciekawe niespodzianki.

Nie wiadomo, czy Hania będzie się czuła na tyle dobrze, że zajrzy do teatru. Jej przyjaciele na pewno tam będą.

Ty też możesz pomóc

Jeśli ktoś chce przekazać pieniądze na leczenie Hani, może wpłacić je na konto w banku WBK, rachunek nr 97 1090 1535 0000 0000 5306 8535, z dopiskiem "dla Hani Wesołowskiej" (konto należy do Lubuskiej Federacji Sportu i dopisek jest niezbędny).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska