Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leokadia Kwaśnik: - Moje królestwo barwnych plam…

Dagmara Dobosz
Leokadia Kwaśnik mieszka z mężem Teodorem w Sulechowie. Jest dumną babcią dziewięcioletniej Karolinki i dwunastoletniego Aleksandra. Jeśli znajdzie wolną chwilę pisze długie listy lub czyta.
Leokadia Kwaśnik mieszka z mężem Teodorem w Sulechowie. Jest dumną babcią dziewięcioletniej Karolinki i dwunastoletniego Aleksandra. Jeśli znajdzie wolną chwilę pisze długie listy lub czyta. fot. Marek Marcinkowski
Rozmowa z Leokadią Kwaśnik, laureatką nagrody kulturalnej Sulechowa.

Wystawy pani Leokadii

Wystawy pani Leokadii

Pierwsze wystawy (z inspiracji dyrektora domu kultury Henryka Brudło) odbyły się w ratuszu i w domu kultury w 1993 r. i 1994 r. Potem m. in. ekspozycje w Dipenveen w Holandii, dwukrotnie w skansenie w Ochli, w Klubie Nauczyciela w Zielonej Górze, w domach kultury w Sulechowie i Kargowej. Ponadto międzynarodowa wystawa nieprofesjonalistów "Jan Paweł II w sztuce" w Krakowie w 2000 r.; jeden z obrazów, "Pielgrzymowanie", rozpoczynał tę ekspozycję. Ostatnia z wystaw odbyła się w zborze podczas tegorocznych Dni Sulechowa.

- Kiedy złapała pani bakcyla wycinanek?- Na kółku plastycznym w Liceum Pedagogicznym. Naszymi pracami dekorowaliśmy korytarze szkoły. To, czego się wtedy nauczyłam, wykorzystałam w mojej późniejszej pracy pedagogicznej.

- Czy uczniowie byli zainteresowani tym typem rękodzieła?- W każdej szkole, w której pracowałam, moją pasją zarażałam dzieci. Wychodziłam z założenia, że dzięki wycinance można w tym "utechnicznionym" świecie znaleźć oazę ciszy i spokoju oraz radość tworzenia. Ponadto rękodzieło ma walor wychowawczy - uczy cierpliwości, wytrwałości i systematyczności. W latach 80. prowadziłam praktyki uczniowskie z rękodzieła. Miałam kilka grup dziewczynek, organizowałam kramiki rękodzielnicze.

- Czy dzisiejsza młodzież też by się zainteresowała wycinanką?- Niestety, nie. Teraz dzieci wolą siedzieć przed komputerem niż doskonalić zdolności manualne. Ale dla wszystkich amatorów wycinania napisałam książkę "Wycinanka" z serii "Uczymy rękodzieła".

- Co jest najważniejsze w wycinance? Skąd czerpie pani inspirację i motywy?- Wycinankę trzeba wydobyć na powietrze. Najpierw trzeba narysować wzór, odkalkować go i wyciąć. Przede wszystkim wycinanka musi być kolorowa, przyciągająca wzrok i składająca się z wielu elementów. Symetria i powtarzające się motywy dają ciekawy efekt. Korzystam z motywów sztuki ludowej i tworzę własne kompozycje. Stąd w moich dziełach kwiaty i zwierzęta, na przykład koguty. Wycinanka wywodzi się z ludu, dlatego nie pasuje na salony.

- A kiedy zaczęło się pani malarstwo?- Maluję około 25 lat. Obrazy realistyczne, olejne lub akwarele. Gdy maluję, zagłębiam się w swój prywatny świat, moje hobby jest odskocznią od szarości codziennego życia. Potrzeba tworzenia musi wychodzić z człowieka.

- Co jest najczęściej uwiecznione na obrazach?- Mam słabość do żniw, uwielbiam malować wiejskie pejzaże, kwiaty, na przykład słoneczniki czy maki.

- A do czego ma pani większy sentyment, do wycinanki czy malowania?- Chyba do wycinanki, ponieważ każdy wzór jest mój. Maluję i wycinam tak, jak potrafię - nie jestem profesjonalistką, a tylko amatorem tworzenia.

-Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska