Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edyta Górniak ma chore gardło. Ale dziś zaśpiewa.

Danuta Kuleszyńska
Edyta Górniak i jej mąż Dariusz Krupa podczas dzisiejszej próby w amfiteatrze
Edyta Górniak i jej mąż Dariusz Krupa podczas dzisiejszej próby w amfiteatrze fot. Mariusz Kapała
Gwiazdą dzisiejszego koncertu Festiwalu Piosenki Rosyjskiej będzie Edyta Górniak. Artystka da półtora godzinny koncert.

Nie znajdzie się w nim żadna piosenka z kraju znad Newy i Wołgi. Wcześniej na scenie amfiteatru zaśpiewa Żanna Biczewska i 20 artystów z Polski, Rosji, Łotwy, Ukrainy. Wykonawcy polscy ubiegać będą się o samowary w konkursie na interpretację piosenki rosyjskiej. Zagraniczni wystąpią w konkursie na przebój festiwalu.

Przed godz. 15.00 biegniemy z fotoreporterem do amfiteatru, żeby złapać Edytę Górniak i przepytać odnoście rosyjskich klimatów. O rozmowę z artystką ubiegam się od wczoraj rana. Najpierw Sylwia jej menagerka, która jak się potem okazało jest tylko asystentką menadżera, (a menadżerem gwiazdy jest jej mąż Darek Krupa) mówi przez telefon, żeby maila wysłać. Wysłałam. Potem przychodzi informacja, że zdzwonimy się dziś rano. Rano o 10.00 mówi, że o 14.00 da mi odpowiedź czy spotkanie z Edytą będzie możliwe i o której godzinie. Punkt 14.00 dzwonię. Pani Sylwia oznajmia, żebym zadzwoniła 16.00. A chwilę potem przysłała sms, żebym pytania do Edyty Górniak wysłała mailem. No to ja na to, że bardzo dziękuję, ale nie rozmawiam przez maile, tylko osobiście. "To nam przykro-odpisuje pani Sylwia. - Następnym razem proszę o kontakt z większym wyprzedzeniem".

.

Cóż, myślę sobie, gwiazda ma swoje chimery. Niby ma do nich prawo. I jeszcze sobie pomyślałam, że przecież dobrze znam jej męża Darka Krupę, który nieraz (nim został mężem swojej żony) gościł w moim domu, jeszcze za naszych wspólnych łomżyńskich czasów. Więc byłam pewna, że po starej znajomości na pewno uda się z Edytą porozmawiać.

Pakujemy się z fotoreporterem Mariuszem Kapałą w samochód i czym prędzej do amfiteatru. O godz. 14.00 gwiazda ma rozpocząć próbę. - Są już muzycy, asystentki, fryzjerka pani Edyty, ale jej samej jeszcze nie widziałam - słyszę w biurze organizacyjnym od pani Wandy. - Jest mały poślizg, próba pani Górniak ma się rozpocząć o 15.00.

Jest!!! Kilka minut przed 15.00 artystka w asyście czterech ochroniarzy, z czego dwóch wygląda jakby byli z brygady antyterrorystycznej, zjawia się na zapleczu. Głowę ma opatuloną w chustkę, biały płaszczyk zapięty prawie pod szyję, dżinsy i coś w rodzaju tenisówek na nogach. Podąża właśnie w kierunku garderoby nr 212. Rosły facet natychmiast zakrywa gwiazdę swoimi plecami i pokazuje nam gdzie nasze miejsce. Czyli z dala od artystki. - Żadnych zdjęć robić nie wolno! - oznajmia dobitnie.

- Pani Edyto, Gazeta Lubuska, można prosić na krótką rozmowę? - rzucam zza pleców ochroniarza. .
Artystka odwraca się (stoi do nas plecami i czeka na klucz do garderoby) i cichym głosem mówi, żeby męża o pozwolenie spytać. - Jest teraz na scenie - dodaje.

Na scenie Darek Krupa rozstawia zespół, coś tam pogrywa na gitarze. Macha w naszą stronę ręką, podchodzi i wita się czule. - To teraz tutaj pracujesz?! - pyta zdziwiony.

- Ano pracuję i z twoją żoną krótki wywiad chcę zrobić.
- Nie ma mowy. Edytka jest bardzo chora, ma zapalenia gardła, jest na lekach. Nie może rozmawiać, bo potem głos straci i nie zaśpiewa. A to jest dla nas najważniejsze, żeby dała koncert. Musi mieć siłę, bo występ trwa półtorej godziny. Ona nigdy w dniu koncertu wywiadów nie udziela. Z nami trzeba umawiać się wcześniej, przecież od miesiąca było wiadomo, że będzie w Zielonej Górze. To już nie te czasy, że dziennikarze łapią artystów pod sceną i robią wywiady. Zresztą, myśmy tu już wczoraj przyjechali, więc mogłaś do mnie zadzwonić i byśmy wszyscy poszli na kolację i byłby czas na rozmowę. Jankiel zadzwonił i nas zaprosił.

W końcu Darek proponuje, że ewentualnie po próbie, jeśli Edyta głosu nie straci, to
możemy porozmawiać. I w tym momencie zjawia się Edyta Górniak i na stronie mówi mężowi, że rozmawiać z nami nie może, bo głos jednak ma słaby.

Mamy za to pozwolenie, żeby zrobić gwieździe zdjęcie. Ale wyłącznie z daleka, najlepiej z korony amfiteatru. Więc idziemy, ale ochroniarz zagradza nam drogę. Na to Darek kiwa głową, żeby nas puścił, i że z daleka możemy cyknąć kilka fotek. Siadamy gdzieś w piątym, może szóstym rzędzie, pośrodku. Mariusz cyka jak może, ale pani Edyta zwykle stoi do nas plecami. Próba jeszcze się nie zaczyna, bo ktoś wyłączył prąd i poszedł sobie na obiad.

Podchodzi do nas Sylwia, asystentka Darka Krupy. - Mam wielką prośbę - prosi z uśmiechem. - Przenieście się jeszcze wyżej i na tamtą stronę (pokazuje ręką na którą stronę). Bo Edycie nie można robić zdjęć z tak bliska, spod sceny. Edycie robi się zdjęcia tylko tej części twarzy (Sylwia pokazuje prawą stronę twarzy).
- Okey, zaraz pójdziemy.

Ale nie mamy zamiaru nigdzie się przenosić. Mariusz pstryka jeszcze kilka zdjęć. Jest po 16.00. Wychodzimy z amfiteatru. Próba jeszcze się nie zaczęła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska