Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Winem pisane historie

Alicja Bogiel
- Ukorzenię te sztobry we własnej winnicy, a potem wysadzimy je przy ul. Źródlanej i pewnie jeszcze w kilku innych miejscach - opowiada Roman Grad
- Ukorzenię te sztobry we własnej winnicy, a potem wysadzimy je przy ul. Źródlanej i pewnie jeszcze w kilku innych miejscach - opowiada Roman Grad fot. Marek Marcinkowski
Do naszego miasta wróciły winorośle, których sadzonki wyjechały stąd w 1930 roku! Winiarze mają pomysł, by zapoczątkowały one swoistą Aleję Zasłużonych.

Winorośli posadzonych przez osoby, które zrobiły coś znaczącego dla Zielonej Góry.

Szef stowarzyszenia winiarskiego Roman Grad wyciąga z teczki patyki. Przepraszam, sztobry - bo tak powinno mówić się o części winorośli do rozmnożenia. - Teraz zajmę się nimi na swojej winnicy, a potem chcemy je posadzić w nowym parku winnym - opowiada R. Grad.

Może faktycznie będą to pierwsze sadzonki nowego miejskiego parku przy ul. Źródlanej. Bo że taki ma powstać, to już prawie pewne. - Pomysł, by zagospodarować teren byłych winnic przy ul. Źródlanej, wyszedł ze stowarzyszenia. Teraz władze miasta i sulechowska uczelnia przygotowują projekt tego przedsięwzięcia - opowiadają winiarze.

I tu - jakby na zamówienie - wyszła taka historia!

Ostatnia wola męża

Takie winiarskie gadżety świetnie sprzedają się w Stanach Zjednoczonych
(fot. fot. Marek Marcinkowski)

Trudno powiedzieć, kiedy zaczyna się ta opowieść. Dla zielonogórskich winiarzy ma początek przy odsłonięciu w Krępie tablicy ku czci Otto Mülscha - przedwojennego zielonogórskiego winiarza. Ale historia samych sztobrów zaczyna się w grudniu ubiegłego roku - kiedy Anneliese Mülsch przyjechała do Zielonej Góry pochować swojego męża.

Hans Otto Mülsch, syn znanego Otto, zażyczył sobie spocząć w rodzinnym mieście. I żona jego życzenie spełniła. "Podczas pogrzebu mojego męża zostałam zapytana, czy jest możliwość nawiązania kontaktu z niemieckimi winiarzami w celu otrzymania winorośli, gdyż Zielona Góra chce ponownie stać się miastem wina." - pisze A. Mülsch w liście do R. Grada. I podsyła namiary na Instytut Badań Winiarstwa w Neustadt. Jako że Neustadt kiedyś z Grünbergiem współpracowało...

Oprócz listu był jeszcze prezent. "Wysyłam Panu dziś kilka sztobrów z krzewu winnego, który rośnie przed moim domem i pochodzi z Grünberga z roku 1930. Może jest to dobry początek." - pisze Anneliese Mülsch.

Z zielonogórskim winem Mülschów wiąże się jeszcze jedna opowieść. Zamieszczona w niemieckim magazynie "Vinum". Dziennikarze tego miesięcznika dotarli kiedyś do starych butelek wina z Zielonej Góry. I prześledzili ich historię.
A teraz ta historia ma zakończyć się na nowej winnicy przy Źródlanej.

Stare znaczy cenne

- Mamy taki pomysł, by stworzyć w naszym mieście coś na kształt Gaju Oliwnego, czyli Aleję Zasłużonych w parku winnym - opowiada R. Grad. - Osoby znaczące sadziłyby tam winorośle. Te sadzonki od pani Mülsch mogą być początkiem alei.
Przy Źródlanej ma być także miejsce na inne stare odmiany winorośli. A zielonogórscy winiarze szukają ich namiętnie.

- Myślę, że tylko w naszym mieście jest ponad 100 starych krzewów winorośli - opowiada Przemysław Karwowski, sekretarz stowarzyszenia winiarskiego. - Schowane gdzieś przy domach, na ogrodach, zebrane w winnicy u Mirosława Kuleby. Nawet rosną przy ratuszu.

Rok temu do naszego miasta przyjechał Andreas Jung, niemiecki ampelograf (osoba badająca winorośle). Pokazano mu przedwojenne krzewy winne, najwięcej było ich właśnie w okolicy ul. Źródlanej. - Wśród tych odnalezionych starych odmian była bardzo cenna, bo rzadka, tauberschwarz - opowiada P. Karwowski.

- Niemcy właśnie ją w swoim kraju odtwarzają. Myśleliśmy że nasze szczepy też będą świetnym materiałem do rozmnożenia. A do tego zielonogórskie, specyficzne. Jednak po przebadaniu okazało się, że są zawirusowane. Ich wyleczenie kosztowałoby majątek. A my nie mamy na to pieniędzy...

Na szczęście, są jeszcze inne odmiany, które można posadzić w historycznej winnicy.

A może miejskie wino?

Na razie trudno powiedzieć, co będzie przy Źródlanej. Winiarze chcą, by oprócz winiarskiej wizytówki miasta stworzyć tam doświadczalną winnicę. W Polsce takiej nie ma. A już dzwonią do stowarzyszenia naukowcy - pytając, gdzie można by prowadzić badania.

Niektórzy to sobie nawet marzą o miejskim winie. To dopiero byłaby nowość w Polsce!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska