Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piekielny wyścig w Przytoku

(ps)
Każdy jak najszybciej chciał wyruszyć na trasę i efekt był taki, że późniejszy zdobywca drugiego miejsca Marcin Wider zahaczył o taśmę startową kaskiem.
Każdy jak najszybciej chciał wyruszyć na trasę i efekt był taki, że późniejszy zdobywca drugiego miejsca Marcin Wider zahaczył o taśmę startową kaskiem. Fot. Ryszard Poprawski
W pierwszym szosowym wyścigu Piekło Przytoku zwyciężyli Jacek Skrypnik i Magdalena Hałajczak.

OTO NAJLEPSI

OTO NAJLEPSI

Mężczyźni open - 1. Skrypnik (Rant Team Zielona Góra), 2. Marcin Wider (Impromex Sogest Zielona Góra), 3. Bogdan Kurkiewicz (Huragan Żagań); kobiety open - 1. Hałajczak (Kons-Bet Team Zielona Góra). Zwycięzcy w kategoriach: kobiety do 30 lat - Hałajczak, powyżej 30 - Violetta Dolińska (Kons-Bet Team), mężczyźni do 30 lat - Wider, do 40 - Skrypnik, do 50 - Kurkiewicz, do 60 - Mirosław Sokołowski (Kons-Bet Team).

Impreza organizowana przez ognisko TKKF Cyklomaniak nawiązyła swoim charakterem jak również nazwą do słynnego klasyku Pucharu Świata Paryż - Roubaix. Każdy kto przyjechał do podzielonogórskiego Przytoku mówił o bruku i tzw. kocich łbach, a więc nawierzchniach, po których jazda na rowerze staje się mordęgą - tak jest podczas Paryż - Roubaix, nazywanego Piekłem Północy. Dokładnie tak też było podczas wyścigu nazwanego Piekłem Przytoku. Organizatorzy bardzo mocno wspierani przez Rockwool Polska oraz lokalne władze przygotowali okrężną trasę prowadzącą przez Przytok i Jany. Na rundzie długości 6,8 km było aż 2,8 km kocich łbów, a na dodatek właśnie na tym odcinku trasa prowadziła pod górę. Nie było więc mowy, aby najtrudniejszy przejechać na pełnym gazie i szybko opuścić trudną i niebezpieczną nawierzchnię.

- To wyścig dla prawdziwych twardzieli - podkreślał były wicemistrz świata Zbigniew Spruch, który wystąpił w roli gościa i startera honorowego. Pan Zbigniew, mieszkający nieopodal najtrudniejszgeo odcinka, kibicował zawodnikom, przyglądając się jak pokonują odcinek wyłożony kamieniami.

Na starcie stanęło 78 śmiałków (do pokonania mieli 10 okrążeń po 6,8 km) i pięć pań (5 okrążeń). Do mety dotarło 60 osób i choć tylko nieliczni nie zostali zdublowani przez zwycięzcę, to każdy mógł czuć się bohaterem. Obolałe pośladki, odciski na dłoniach po kurczowym trzymaniu kierownicy, bóle mięśni spowodowane jazdą po kamieniach i rozcentrowane koła - tak wyglądał bilans strat większości uczestników. Nikt jednak nie żałował, że zdecydował się na start w tak ciężkich zawodach.

- Teraz już wiem co czują zawodowcy startujący w Paryż - Roubaix. Rozumiem także, że start w zwykłym wyścigu MTB to pestka w porównaniu z Piekłem Przytoku. Choć dosłownie każda część ciała mnie bioli, jednak absolutnie nie żałuję tego startu. Chętnie przyjadę tu znowu za rok - komentował na mecie jeden z uczestników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska