Prokuratorskie zarzuty ma też dyrektor szpitala w Dębnie Robert G. i jego żona. Pierwsi wpadliśmy na trop afery.
Podejrzani lekarze nie chcą rozmawiać. - Obowiązuje mnie lojalność wobec organów ścigania - powiedział nam w czwartek znany onkolog Tomasz E. Dyrektor szpitala w Dębnie chirurg Robert G. rozmowy odmówił przez sekretarkę. - Nie będzie żadnego wywiadu - oznajmiła pani z sekretariatu (nie chciała się przedstawić).
Robertowi G., jego żonie i Tomaszowie E. prokuratura zarzuca przyjmowanie korzyści majątkowych i poświadczenie nieprawdy w dokumentach.
Kupowane były renty i wolności
O aferze piszemy od kilku dni, pierwsi wpadliśmy na jej trop. W środę, kiedy ukazał się pierwszy tekst, trwały jeszcze zatrzymania. Tego dnia o 6.00 policja zgarnęła Krzysztofa C. Od niego wszystko się zaczęło. Policja podejrzewała go o podpalenie w zeszłym roku własnego baru na osiedlu Staszica w Gorzowie. Zrobił to, bo chciał wyłudzić odszkodowanie. Przy okazji policjanci znaleźli stos fałszywych dokumentów lekarskich. Ruszyło trwające kilka miesięcy śledztwo w sprawie korupcji. Były podsłuchy i rewizje. W efekcie zatrzymano ponad 20 osób. Lekarze usłyszeli zarzuty na początku tego tygodnia.
Według prokuratury wystawiali fałszywe zaświadczenia pozwalające dostać rentę z ZUS-u, uniknąć stawienia się w sądzie, nawet więzienia. Robert G. miał wydać 36 takich zaświadczeń, jego żona jedno, a Tomasz E. - pięć. Brali za to pieniądze, np. dyrektor G. od kilkudziesięciu do kilkuset złotych.
Zdaniem prokuratury lekarze robili też fikcyjne operacje. W Dębnie ,,zoperowano'' wspomnianego Krzysztofa C. Nacięto mu nawet skórę na brzuchu, co miało świadczyć o poważnym zabiegu. Dzięki temu uniknął on więzienia. - Był wielokrotnie karany za kradzieże, przemyt papierosów, paserstwo, napaści, groźby karalne - powiedziała rzeczniczka lubuskiej policji Agata Sałatka.
Koledzy są zaskoczeni
- Tak poważne zarzuty to ogromne zaskoczenie. Tomka znam od dawna, bardzo dobry fachowiec, nigdy nie słyszałem narzekań pacjentów. Pomagał nawet mojej rodzinie - przyznał jeden z gorzowskich chirurgów. Nie chciał niczego oceniać. - Trzeba poczekać na zakończenie sprawy - dodał. Podobnie uważa lekarz Piotr Dębicki. - Dobrze, że jest to wyjaśniane. Będzie więc jednoznacznie stwierdzone, że albo są winni, albo nie - powiedział. Jego zdaniem korupcja wśród lekarzy to obrzydliwa sprawa. - Nie ma żadnych okoliczności łagodzących, bo lekarze zarabiają już przyzwoicie - stwierdził.
I onkolog, i chirurg byli zatrzymani (także 20 osób, które dawały łapówki). Wyszli po wpłaceniu kaucji - po 100 tys. zł. Tomasza G. prokuratura zawiesiła jako orzecznika KRUS. - Nadużył zaufania publicznego - stwierdził rzecznik prokuratury Dariusz Domarecki. Obaj lekarze pracują: Tomasz G. ma prywatną praktykę, Robert G. wrócił do szpitala w Dębnie, gdzie szefuje od września zeszłego roku. - Obowiązuje nas zasada domniemania niewinności. Poczekamy, co przyniesie śledztwo - powiedział nam starosta myśliborski Andrzej Potyra. - W czwartek dyrektor udzielał wyjaśnień zarządowi powiatu. Mówił nam, że ta cała sprawa to pomyłka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?