Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamek, którego nie ma

Dariusz Chajewski
Sekretarz małomickiej gminy Wincenty Chłostowski i społeczny opiekun zabytków Maciej Boryna byli wstrząśnięci stanem zamku
Sekretarz małomickiej gminy Wincenty Chłostowski i społeczny opiekun zabytków Maciej Boryna byli wstrząśnięci stanem zamku fot. Mariusz Kapała
W ciągu ostatnich lat właściciele zabytku zmieniali się jak w kalejdoskopie. Efekt był taki, że ostatnio zamek był bezpański. Przynajmniej w świetle dokumentów.

Pytani o miejscowy zamek mieszkańcy podmałomickiego Janowca natychmiast kierują nas do pałacu w Chichach. Wielu nawet nie wie, że sterczące za drzewami mury to dawny zamek. Chociaż ci w średnim wieku pamiętają jego lepsze czasy.

We wtorek pod murami zamku w Janowcu spotkała się grupa skonsternowanych ludzi. Byli pracownicy konserwatora zabytków, nadzoru budowlanego, małomickiej gminy i wreszcie społeczni opiekunowie zabytków. Skąd ta konsternacja?

- Przecież to skandal, aby tak długo ten zabytek był bez gospodarza - mówi pasjonat pałaców Krzysztof Wachowiak. - To tak, jakby zniknął. Mam jego fotografie sprzed kilkunastu lat, był tutaj nawet dach.

Nagle przestał być

Budowla jest w ruinie i tylko wytrawne oko jest w stanie wyłowić ślady świetności. Najdziwniejsze, że doskonale wiadomo dlaczego przez lata pałac popadał w ruinę. Nie miał właściciela. Po czasach PGR został sprzedany prywatnej osobie. Ta nic nie zrobiła, aż - jak mówi się w Janowcu - popadła w konflikt z prawem.

Ładnych kilka lat temu zamek wrócił do zasobów Skarbu Państwa... Jednak nikt o tym nie wiedział, zabytek nie pojawił się w żadnych dokumentach starostwa. Po prostu znikł.

- To był czas, gdy likwidowano urzędy rejonowe, powstawały powiaty i stąd zrobiło się zamieszanie - mówi wiceburmistrz Małomic Jacek Grzelak. - Ktoś zapomniał starostę zarządzającego majątkiem Skarbu Państwa poinformować, że ma zamek.
Głowami kręcili pracownicy konserwatora zabytków.

Zamek znajduje się w rejestrze jako bardzo ciekawy obiekt zabytkowy. Nikt nie poinformował urzędu o problemach własnościowych. Z kolei urzędnicy powiatowi nim się nie zainteresowali. Dopiero niedawno zaczęli za tym chodzić społeczni opiekunowie zabytków. I zrobiła się awantura.

- Według stanu naszej wiedzy zamek miał właściciela - tłumaczy sekretarz gminy Wincenty Chłostowski. - Stąd boleliśmy nad jego postępującą ruiną, ale byliśmy przekonani, że winę za to ponosi właściciel...

Grozi katastrofą

Kuriozum. Zaskoczony faktem, że w tym miejscu znajduje się jakikolwiek zamek, jest nawet Jan Trębacz z powiatowego nadzoru budowlanego. Jednocześnie dodaje, że stan budynku jest tragiczny, w każdej chwili grozi zawaleniem.

Społeczny opiekun zabytków Maciej Boryna nie kryje wręcz wściekłości. Zamek powinien być prawdziwym szlagierem okolicy. Przede wszystkim wiąże się z nim wspaniała historia. Oto obok przebiegała granica między księstwem głogowskim i żagańskim.

Nawiasem mówiąc tuż obok można zobaczyć fragment słynnego Wału Śląskiego. Zamek, na polecenie władcy, zbudował możnowładca, który mając majątek w jednym księstwie, rezydował w innym. Stąd opuścił sąsiadującą przez graniczną miedzę rycerską wieżę i przeniósł się do zamku.

- Oczywiście, że jest nam żal - dodaje wiceburmistrz Grzelak. - Bierzemy pod uwagę kilka scenariuszy, ale musi się za to zabrać przede wszystkim gospodarz, którym jest starosta. Mamy nadzieję, że starosta przyzna się do tego zamku. Później albo budowla zostanie pozostawiona jako trwała ruina, albo... odbudowana. Ale to raczej pozostaje w sferze marzeń...

To przecież perełka

Początek istnienia obiektu wiąże się z siedzibą rycerską wzniesioną w pierwszej ćwierci XIV w. Była to wówczas zapewne nieduża wieża rycerska otoczona murem. U schyłku średniowiecza nie była użytkowana i popadła w ruinę.

W latach 1544-1560 w obrębie murów obwodowych wzniesiono trzyskrzydłowy zamek z krużgankiem przy skrzydle środkowym. Naprzeciw krużganka, w murze kurtynowym znajdował się wjazd, do którego wiódł zwodzony most. Następne wieki przyniosły kolejne remonty, przebudowy i zmiany.

Efektem prowadzonych prac było zamurowanie krużganka i wzniesienie czwartego skrzydła od strony wschodniej, wewnątrz muru obwodowego. Sklepienia sieciowo-gwieździste we wnętrzach wskazują na udział w jego budowie działającego w tym czasie warsztatu muratorskiego w Żaganiu.

Po II wojnie światowej był użytkowany przez PGR, ale po częściowym spaleniu ok. 1960 roku został opuszczony. W latach 1979-1980 budowlę zabezpieczono z funduszy konserwatorskich, w 1983 roku stał się własnością prywatną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska