Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poszukiwana krew...?! To może być głupi żart

Redakcja
Ktoś uruchomił fałszywy łańcuszek pomocy.
Ktoś uruchomił fałszywy łańcuszek pomocy. fot. Mariusz Kapała
"Poszukiwana krew dla umierającego dziecka..." - taki dramatyczny esemes krąży od piątku po całym regionie.

Wiadomość ma pochodzić od znanej zielonogórskiej położnej.

Przemek Warzychowski ze Świebodzina odebrał tego esemesa i przez cały weekend szukał znajomych z odpowiednią grupą krwi. Szef zielonogórskiej Kablówki Łukasz Kotalla wysłał około stu esemesów. Chciał nawet nadać u dołu ekranu w swojej stacji pasek z alarmującą prośbą i numerem telefonu. Wszystko, by ratować to umierające dziecko. Podobnie zareagowali nasi Czytelnicy, którzy wczoraj od rana dzwonili do redakcji.

Nie ma takiego numeru
- Ale potem trzech znajomych, którzy byli gotowi oddać krew, sprawdziło, że podany numer nie istnieje - wspomina Kotalla. Ciągle trudno mu uwierzyć, że ktoś pozwolił sobie na taki głupi, żenujący żart. Tym bardziej, że informację uwiarygodniały słowa "Wiadomość od położnej Joanny Habury". To szanowana i bardzo ceniona w Zielonej Górze położna, założycielka przyszpitalnej szkoły rodzenia. Habura mówi, że sama dostała dwa takie dramatyczne esemesy z prośbą o krew dla dziecka - różnej treści. Jeden był z nieistniejącym numerem telefonu.

- Ale drugi wysłała potrzebująca para, którą znam ze szkoły rodzenia. Sprawdziłam, był prawdziwy. Jeszcze tego samego dnia dostałam od nich informację, że są zaskoczeni skalą odzewu i że znaleźli dawcę - opowiada położna. Nie wie, kto wpadł na pomysł wykorzystania w wiadomości jej nazwiska. Sama pierwszy raz wzięła udział w takiej akcji, ale cieszy się, że mogła pomóc. O esemesy z fałszywym numerem telefonu nie chce się wypowiadać. Może ktoś źle przepisał numer?

To nie był błąd

Sprawdziliśmy - raczej wykorzystał sytuację. Dokładnie ten sam telefon znajduje się na liście Filipa Gralińskiego. Kolekcjonera listów - łańcuszków, które "krzyczą": Prześlij mnie do wszystkich swoich znajomych!!! Kiedyś dostawaliśmy je w kopertach, dziś przez internet albo komórkę. Pierwszy w łańcuszku zawsze zaczyna dla czystej "rozrywki"...

Graliński ostrzega, że apele o krew rzadko bywają autentyczne. - Muszą być blefem, bo w ten sposób krwi się nie szuka. Rzeczywiście potrzebujący zwraca się bezpośrednio do nas. Z 30 naszych ostatnich akcji, dziewięć było na potrzeby konkretnej osoby - opowiada założyciel klubu Honorowych Dawców Krwi PCK Kożuchów Paweł Stefan Rychlik. Ale dla pewności, gdy w ten weekend jego też wplątano w ten łańcuszek, sprawdził przez swoje władze krajowe, czy aby nie brakuje tej krwi. Bo jak trzeba, każdemu trzeba pomóc. Nawet autorowi łańcuszka.

KOMENTARZ

PARADA NAIWNIAKÓW?

Też przez cały weekend odbierałam dramatyczne esemesy o umierającym dziecku. W akcję szukania odpowiedniej grupy krwi było zaangażowanych kilkudziesięciu moich znajomych. Z Zielonej Góry, Świebodzina, Żar, Żagania... Jesteśmy naiwni, jak dzieci? Tak pewnie sobie myśli o nas autor łańcuszka.
Ale życie pokazało, że lepiej dziesięć razy dać się nabrać, niż raz przejść obojętnie.

KATARZYNA BOREK
0 68 324 88 64
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska