Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słubice: Żłobek, o jakim marzą rodzice

Redakcja
Za opiekę w żłobku Anety (na zdjęciu różnie, to ta kobieta z blond włosami) mamy płacą tyle, ile przeciętnie wołają niańki
Za opiekę w żłobku Anety (na zdjęciu różnie, to ta kobieta z blond włosami) mamy płacą tyle, ile przeciętnie wołają niańki fot. Beata Bielecka
Słubiczanka pomysł żłobka podpatrzyła w Niemczech, Polki są zachwycone - nie mogą się jej nachwalić.

Szukając opiekunki dla 1,5 rocznej córeczki, Aneta Czapp wpadła na pomysł, żeby założyć prywatny żłobek. Przeznaczyła na to piętro swojego domu.

Od kilku tygodni w willi "Super Dziecko" przy Różanej spotykają się: dwuletnia Julka, mały Rysio i Robercik oraz córka właścicieli domu Wiktoria. Od lutego ma do nich dołączyć czteromiesięczna dziewczynka. Jej mama musi wrócić do pracy. W jedynym słubickim żłobko - przedszkolu przyjmują dzieci od 9 miesięcy.

Niemiecki i rytmika
Żeby wejść na piętro, gdzie bawią się maluchy, trzeba pokonać najpierw dwie barierki z alarmami. Zamontowano je na wypadek, gdyby któreś dziecko wybiegło na schody. Wnętrza zachęcają pastelowymi ścianami, kolorowymi mebelkami, mnóstwem zabawek, firankami z bajkowymi postaciami... Jest też osobny pokój do spania, w którym stoi kołyska z baldachimem. W pomieszczeniu obok urządzono kącik, gdzie maluchy mają zajęcia plastyczne. - Mogą malować nawet po ścianach - mówi Aneta, drobna blondyneczka. Studiowała w Niemczech. Tam poznała przyszłego męża, Polaka z pochodzenia. Dwa lata temu przenieśli się do Słubic, bo ciągnęło ich do kraju. We Frankfurcie otworzyli sklep z dziecięcymi ciuszkami, wózkami, zabawkami. Nazywa się "Super dziecko. Pl". Bo wszystko jest z Polski.

.

Drugi sklep mają w domu. Nad nim właśnie urządzili żłobek. Taki, o jakim marzyli dla swoich dzieci. - Grupy nie będą większe niż dziesięcioosobowe. Bo zależy nam nie tylko na dobrej opiece, ale też na tym, żeby maluchy mogły się rozwijać - podkreśla Aneta. W czwartki są zajęcia z języka niemieckiego. Przez dwie godziny Aneta rozmawia z dziećmi tylko w tym języku. Czyta im bajki, puszcza piosenki. W poniedziałki będzie rytmika, a w piątki przy ładnej pogodzie dzieci bawią się w przydomowym ogrodzie.

Gdy wracają do domu, zabierają ze sobą zeszyt. Wpisuje się tam uwagi, czy dziecko spało, co zjadło, jak się zachowywało.

Nawet o tym nie marzyły

Dwuletni Robert przychodzi tu trzy razy w tygodniu na dwie godziny... z nianią. - Rodzicom zależy, żeby przebywał wśród dzieci, bo w domu są sami dorośli - mówi opiekunka chłopca Renata Wieczorek. Bo dzieci najwięcej uczą się od siebie.

- Zwracamy uwagę, żeby przed posiłkami myły ręce i sprzątały po zabawie - podkreśla słubiczanka. I co najważniejsze, dziecko można tu przyprowadzić na taki czas, który odpowiada kobiecie. Nawet na noc czy w niedzielę albo na kilka godzin, gdy mama chce wyskoczyć na zakupy albo na przykład do kosmetyczki.

- Takie miejsce zobaczyłam niedawno w telewizji i się zachwyciłam - opowiada Jolanta Żarnowska-Kowalska, mama dwuletniej Julki. - Ale to było w Warszawie i nawet nie marzyłam, że coś takiego powstanie kiedykolwiek u nas. To super sprawa. Gdy idę rano do pracy, nie muszę zrywać dziecka i odprowadzać na konkretną godzinę, bo może to zrobić ktoś z domowników, wtedy gdy Julka się już wyśpi - zachwala. Gdy zatrzymają ją obowiązki, wystarczy telefon, że mała zostanie dłużej i po stresie.

W opiece nad dziećmi Anecie pomaga 23-letnia Monika Markiewicz. Włada dwoma językami obcymi i podkreśla, że bardzo lubi dzieci.

Podpatrzyła za Odrą

Początkowo słubiczanka myślała, żeby założyć typowy prywatny żłobek. Ale takie miejsca traktuje się w Polsce jako Zakłady Opieki Zdrowotnej i trzeba sprostać wielu wymaganiom. Dlatego założyła firmę i zajmuje się dziećmi na godziny. - W Niemczech coś takiego funkcjonuje od dawna - opowiada. Tzw. Tagesmutter (dzienna mama) bierze pod opiekę kilkoro maluchów i organizuje im opiekę w swoim domu. Państwo dopłaca ze swojej kasy do utrzymania takiego miejsca. Co więcej, Niemki mogą nawet odpisać od podatku to, co płacą opiekunce.

- My w Polsce tak daleko jeszcze nie jesteśmy, ale na terenie całego kraju powstaje coraz więcej prywatnych żłobków, bo państwowe zostały pozamykane - mówi Aneta. Spodobało jej się to, co robi, dlatego myśli o założeniu prywatnego przedszkola.

Karolina Błaszczyk z Fundacji Świętego Mikołaja w Warszawie zwraca uwagę, że Polska znajduje się w grupie krajów, gdzie rodzi się bardzo mało dzieci (przodujemy pod tym względem w Europie). Kobiety obawiają się, że macierzyństwo pokrzyżuje im życie zawodowe. Pomysł Anety pokazuje, że tak wcale nie musi być.

Beata Bielecka
0 95 758 07 61
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska