Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To tu jest pochowany jeden z kanclerzy Rzeszy

Artur Matyszczyk
- Popatrzcie! Jeszcze dziś można tu znaleźć pozostałości po marmurowych grobach Niemców - mówi Krzystyna Urbaniak, która wraz z wnuczką Mają zabrała nas na spacer po okolicy.
- Popatrzcie! Jeszcze dziś można tu znaleźć pozostałości po marmurowych grobach Niemców - mówi Krzystyna Urbaniak, która wraz z wnuczką Mają zabrała nas na spacer po okolicy. fot. Krzysztof Kubasiewicz
Nie ma soboty i niedzieli, żeby do Skórzyna nie przyjechał cały autokar Niemców. Na zarośniętym cmentarzysku szukają śladu swoich przodków...

TUTAJ ZMARŁ

TUTAJ ZMARŁ

Leon von Caprivi - pruski generał, polityk. Kanclerz Rzeszy w latach 1890-1894. Był następcą Otto von Bismarcka. Urodził się w 1831 r. w Charlottenburgu. Zmarł w Skórzynie w wieku 68 lat. I tu też go pochowano.

Krystyna Urbaniak od urodzenia mieszka w Skórzynie. Pamięta, jakby to było dziś, gdy z wypiekami na twarzy przeczesywała stare cmentarzysko na wzgórzu we wsi. Otaczało je ogrodzenie z błękitnych kamieni. Tuż po wojnie groby były nienaruszone.

A pomniki? Imponujące, marmurowe, piękne! Okrążały je misternie zdobione anioły. Ten teren był dla dziecka nie lada gratką. Ale zaraz po wojnie miejscowa ludność zabrała się za cmentarz. Rozgrabiono go doszczętnie. Teraz już niewiele zostało. Ale wciąż na wzgórzu można znaleźć resztki czarnych, marmurowych płyt. Bo te kamienne, porozrzucane są po całym terenie.

Niewielu wie, że w ziemi leżą szczątki kanclerza Rzeszy Leona von Capriviego. I być może dlatego nie ma soboty ani niedzieli, żeby do Skórzyna nie przyjechał autokar wypełniony gośćmi zza zachodniej granicy. Ludzie tu szukają śladów swoich przodków. - Myślę, że nasza wieś przed laty była słynna - mówi pani Krystyna. - Bo dlaczego tak o nią Niemcy dbali?

Reporterzy "GL" również wybrali się na pozostałości po starym, niemieckim cmentarzu. Otacza go drewniane ogrodzenie i elektryczny pastuch. Ludzie się odgrodzili. Ale nie przed grobowcami Niemców. Przed dziką zwierzyną. Po tym terenie grasują dziki. Drewniane bale to ochrona właśnie przed zwierzętami.

- O, to tu! Pod tym wielkim, schnącym dębem był grób kanclerza. Pamiętam. Bo był największy i najpiękniejszy. Żal, że to wszystko zniszczono - pokazuje wymownym ruchem ręki K. Urbaniak.

Cmentarz zniszczono. Ale być może niedługo to miejsce znów odzyska dawną świetność. - Mamy już plany, żeby ten teren stał się atrakcją turystyczną. Za wcześnie jednak jeszcze na szczegóły - zdradza wójt Maszewa Dariusz Jarociński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska