Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tutaj kręcono Czterech pancernych

Artur Matyszczyk
Gustlik wita mieszkańców Olszyńca.
Gustlik wita mieszkańców Olszyńca.
- Mój dziadek ściskał dłoń Gustlika - mówi Władysław Gołąb. W Olszyńcu cała wieś do dziś żyje tym filmem. Ale poza jej mieszkańcami mało kto o tym wie.

- Poszedłem po bułki i wpadłem na... Janka Kosa - wspomina Ryszard Wojciechowski. Mija 40 lat odkąd w Olszyńcu kręcono odcinki Czterech pancernych i psa.

Olszyniec to mała wieś w gminie Żary, leżąca na północny zachód od Żagania. Mieszka tu raptem trzysta osób. Typowa poniemiecka wioska. Jakby świat zatrzymał się tuż po wojnie. Ze świeczką w ręku szukać nowych domów. Klimat sielankowy. Spokój, cisza... Wokoło słychać tylko szum wiatru pędzącego po polach. I od czasu do czasu odgłosy bydła i trzody. Ale dokładnie 40 lat temu Olszyniec przeżywał dni swojej chwały.

Drugiej takiej nie ma
To właśnie tu nakręcono kilka odcinków kultowego polskiego serialu, który wygrywa wszelkie plebiscyty. Niezapomnianą historię Janka Kosa, załogi czołgu Rudy 102 i psa Szarika, czyli Czterech pancernych i psa. Nie ma drugiej takiej wsi w Polsce, której mieszkańcy tak licznie braliby udział w realizowaniu zdjęć. Wielu z nich wciąż żyje. Pamięta. Choć, niestety, poza samymi mieszkańcami o tych wydarzeniach mało kto wie.

.

Ryszard Wojciechowski miał wtedy 13 lat. W Olszyńcu mieszkali jego dziadkowie. Często do nich przyjeżdżał. Jeden dzień z tamtych lat zapamięta na zawsze. - Babcia kazała mi iść po bułki. Poleciałem raz dwa - wspomina. - Nagle zobaczyłem czołgi, wojsko. Mnóstwo kręcących się ludzi. Nie wiedziałem, co się dzieje. W wejściu do sklepu wpadłem na jednego z czołgistów. Na zawsze zapamiętam jego blond włosy i twarz. Później już przekonałem się, że to był... Janek Kos.

Oj, działo się, działo

Dziś Wojciechowski jest sołtysem Olszyńca. Przeprowadził się tu z rodzinnych Kunic. Pół roku temu wygrał wybory. Chciałby wieś rozruszać. Bo nic się w niej nie dzieje. O takim święcie, jak 40 lat temu, gdy zawitała ekipa filmowa, można tylko pomarzyć. Ówczesny sołtys miał szczęście. Jemu Czterej pancerni i pies spadli jak z nieba. Na zawsze pozostanie tym, za którego kadencji wieś była sławna na całą Polskę.

- Oj, działo się, działo - wspomina Marian Piekarski, który 40 lat temu był... właśnie sołtysem Olszyńca. Dziś jest grubo po osiemdziesiątce. Ale kamer filmowych, dziesiątek aktorów i tego całego rejwachu nie zapomni do końca życia. To do niego jako pierwszego przyszli reżyserzy Konrad Nałęcki i Andrzej Czekalski. Z prośbą, by namówił ludzi do statystowania. Wszak czołgistów na ziemi... lubelskiej musiały witać tłumy.

W Olszyńcu był... Lublin

- Tak, tak, to nie pomyłka. Śmieszne to było. Ale w naszej wiosce kręcili powitanie żołnierzy przed wjazdem do Lublina. Ale panie, jaki to był Lublin? To Olszyniec! - uśmiecha się staruszek.

Ale ze swojej kadencji jest dumny. Bo to za jego czasów wieś miała trzy dni święta. Mieszkańcy nie robili nic. Tylko kręcili... - A po dwóch latach, gdy serial leciał w telewizji, można było chałupy okradać. Bo wszyscy byli przybici do ekranów - mówi pan Marian.

Ekipy filmowej nie zapomni także jego syn Bogusław Piekarski. Dziś poważny mężczyzna. Chłop z krwi i kości. A wtedy dzieciak. - Ostatecznie nie było mnie w filmie widać. Ale i tak zarobiłem 15 złotych - pamięta doskonale.

Więcej zarobił Jan Zdanowicz. Ile? Tego dokładnie nie pamięta. Ale wystarczyło na nowy rower. Nie ma się jednak czemu dziwić. Wszak pan Jan na dłużej pokazuje się na ekranie.

Nachylał się nad Szarikiem

- "Tato, popatrz, polskiego psa przywieźli, szczeka jak nasz Azor" - mężczyzna bez trudu recytuje z pamięci słowa, które 40 lat temu mówił w drugim odcinku, nachylając się nad Szarikiem.

Zdanowicz trafił na szklany ekran dzięki - dziś byśmy powiedzieli - castingowi. Reżyserzy zebrali ze szkoły wszystkich chłopców w odpowiednim wieku. Dali im do przeczytania kawałek tekstu. Pan Jan, dziś mieszkaniec graniczącego z Olszyńcem Marszowa, zrobił to chyba najlepiej. - Czy lepiej od innych? Trudno powiedzieć. Na pewno byłem najskuteczniejszy - wspomina z rozrzewnieniem.

W telewizorze zobaczył się po dwóch latach. Gdy Czterej pancerni i pies mieli swoją telewizyjną premierę. Czuł się sławny. Przez chwilę myślał nawet, żeby zostać aktorem. Życie jednak chciało inaczej. - Pozostała mi duma i radość, gdy oglądamy odcinki razem z dziećmi i wnukami - dodaje Zdanowicz.

To o nim mieszkańcy wspominają najczęściej, gdy sięgają pamięcią 40 lat wstecz. Ale jest jeszcze jedna osoba, która równie często przewija się w retrospekcjach.

A stodoła jeszcze stoi

To Władysław Lepko. Na jego gospodarstwie w większości nakręcono sceny ósmego odcinka. W nim chłopak o imieniu Zbyszek schodzi ze strychu stodoły, która należała do Lepki. Po czym wsiada na koń - również mieszkańca Olszyńca.

Rumaka oczywiście już nie ma. Za to stodoła stoi. Dach ledwie się trzyma. Ale chałupa jakby żywcem z filmu wzięta! Pan Władysław żyje. Jeszcze dwa lata temu wychodził na pole. Teraz jednak choroba Alzheimera dała znać o sobie. Leciwy staruszek niewiele mówi. Ale i tak cała rodzina jest z niego dumna. Od 40 lat dzieci, wnuki i prawnuki wołają na pana Władysława - "dziadek aktor". Bo tak się złożyło, że Lepko też pojawia się na szklanym ekranie.

Podobnie jak i dziesiątki innych mieszkańców Olszyńca. Wielu już nie ma na tym świecie. Ale dzieci i wnuki pamiętają. - O, a to mój dziadek - Władysław Gołąb bez trudu rozpoznaje na kadrze z filmu swoją rodzinę.

Ojciec jego ojca Stanisław Gołąb, chłop z krzaczastymi wąsami, ściska dłoń Gustlika. A w jednej z sekwencji drugiego odcinka mówi: "Ja znam tamte strony".

Zostało tylko wspomnienie

I tak opowieści ludzi, którzy mieli szczęście brać udział w historycznym wydarzeniu kręcenia kultowego serialu, przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Ale to młodsze coraz częściej kręci nosem. Dlaczego? Bo po tamtych chwilach, gdy Olszyniec był sławny na całą Polskę, zostało już tylko wspomnienie. Nie ma ani tablicy pamiątkowej. Nikt wydarzeń z przeszłości nie wykorzystał.

- To wielka szkoda. Bo stodoła dziadka niedługo się zawali. Ludzie poumierają. A my nic z tego nie będziemy mieli. Tylko satysfakcję. Tak jak ja - mówi Beata Twardowska, wnuczka Władysława Lepki. - Gdy pracowałam w Norwegii, pokazywałam znajomym wieś z kilku odcinków Czterech pancernych. Nie wierzyli, że to... mój Olszyniec. Tu trzeba mieć jakiś pomysł, jak to wykorzystać do promocji wsi.

Problem w tym, że w Olszyńcu od dawna nikt pomysłu nie miał. Tajemnicą poliszynela jest, że sołtysowie niezbyt angażowali się w życie wsi. Bierny był także samorząd. - Faktycznie sprawy promocji trochę nam uciekły - bije się w piersi wójt gminy Żary Jan Dżyga. - Mocno się zaangażowaliśmy, ale w inwestycje.

Ale Dżyga obiecał, że już niedługo to się zmieni. Na początek w Olszyńcu ma się pojawić tablica upamiętniająca wydarzenia sprzed 40 lat.

Czy wiesz, że...

  • W Olszyńcu nagrywano sceny powitania polskich wojsk na ziemi... lubelskiej. Kładka nad Bobrem w Gorzupi posłużyła do nakręcenia przeprawy przez Bug. Ale na potrzeby scenariusza zamieniano lokalizację nie tylko naszych ziem - np. Kotlina Kłodzka udawała... Syberię.

  • Czołg wykorzystany w serialu można oglądać na wystawie w Muzeum Broni Pancernej Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych im. Stefana Czarnieckiego w Poznaniu.

  • Dorosłego Szarika grał pies Spik. Ale miał dublera - owczarka Ataka, który występował w niebezpiecznych scenach i zagrał rolę Mury, matki Szarika.

  • W kilku pierwszych odcinkach włosy Janka Kosa nie mają jeszcze koloru blond, który przyniósł mu taka sławę i powodzenie u kobiet.



    Batalia o serial

    Krakowskie Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych doprowadziło do zdjęcia Czterech pancernych i psa z anteny Telewizji Polskiej. Przyczynił się do tego także były szef TVP Bronisław Wildstein. Jako przyczynę podano fałszowanie historii. Po roku serial wrócił jednak do łask. Znów można go oglądać w TVP1.

  • Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska