Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrali 3 tys. miejsc pracy

Tomasz Rusek
... będzie San Francisco (a dokładnie wielka hala produkcyjna).
... będzie San Francisco (a dokładnie wielka hala produkcyjna). graf. TPV
Tajwańska fabryka monitorów ciekłokrystalicznych to największa inwestycja w tym roku w Polsce. Biło się o nią pięć miast. Wygrał Gorzów.
... ale dzięki Jeffreyowi Liao i Krzysztofowi Dołganowowi...
... ale dzięki Jeffreyowi Liao i Krzysztofowi Dołganowowi... fot. Kazimierz Ligocki

... ale dzięki Jeffreyowi Liao i Krzysztofowi Dołganowowi...
(fot. fot. Kazimierz Ligocki)

Inwestycja ruszy najpewniej w sierpniu. Teraz już wiemy, jak bardzo miasto poszło inwestorowi na rękę. Tajwański koncern TPV dostał gigantyczne ulgi podatkowe, ma obiecaną linię autobusową, drogi dojazdowe, a nawet anglojęzyczną klasę dla dzieci menedżerów z Tajwanu.

Wiemy, że w Gorzowie działa już tajne "biuro organizacyjne firmy". Nie ujawniają adresu, bo boją się tłumu chętnych do pracy (na razie trwa nabór kadry kierowniczej, zwykłych pracowników zaczną szukać po wakacjach). Nic dziwnego: TPV zapowiada, że ludziom przy taśmie zaoferuje minimum 1,5 tys. zł, a funkcyjnym powyżej 3 tys. zł. To zmieni rynek pracy.

- Liczę, że ten gigant zlikwiduje nam szarą strefę. Bo jeśli ktoś teraz zarabia na czarno tysiąc, to będzie wolał z pełnym socjalem brać 1,2 tys. zł. Poza tym dochodzą do mnie głosy, że wielu pracowników innych zakładów rozważa przejście do TPV. Jeśli tak się stanie, cały lokalny przemysł może dać ludziom podwyżki, by zatrzymać ich w pracy - ocenia dyrektor urzędu pracy Krzysztof Hurka.

Bije na głowę

... będzie San Francisco (a dokładnie wielka hala produkcyjna).
... będzie San Francisco (a dokładnie wielka hala produkcyjna). graf. TPV

... będzie San Francisco (a dokładnie wielka hala produkcyjna).
(fot. graf. TPV )

Na razie zamiast fabryki jest tylko 33-hektarowe pole. Prace ziemne już tu trwają, bo cały teren trzeba utwardzić. - Ale to dopiero przymiarki, bo wciąż czekamy na pozwolenie na budowę. Jak tylko je dostaniemy, natychmiast stawiamy budynek - mówi szybko Paweł Salski.

Nie ma chyba bardziej zajętego człowieka od niego, bo na jego głowie jest cała inwestycja. W czasie rozmowy z "GL" prowadzi równolegle jeszcze kilka innych (też szybkich), co chwilę przeprasza reportera i coś komuś tłumaczy (szybko). Plan jest napięty: zgodnie z obietnicą wiceprezesa TPV Jeffreya Liao pierwszy monitor ma zjechać z taśmy już 16 marca. A przecież trzeba wcześniej postawić halę, zebrać załogę, załatwić dla nich transport, dostawy, zrobić rozruch... Roboty mnóstwo.

Koncern na początek zainwestuje w Gorzowie 40 mln euro i zatrudni 1,2 tys. osób. Docelowo, razem z pracownikami sezonowymi, ma tu pracować do 3,5 tys. ludzi (w Gorzowie jest dziś 4,8 tys. zarejestrowanych bezrobotnych). To największa inwestycja w tym roku w Polsce. Przebija wszystkie inwestycje w gorzowskiej podstrefie ekonomicznej razem wzięte (za 33 mln euro dały 950 miejsc pracy). Bije też na głowę Funai z Nowej Soli, gdzie w ciągu czterech lat ma być "zaledwie" 450 etatów.

- Zmienimy Gorzów. Nadamy mu status miasta europejskiego, wielokulturowego. Podniesiemy jakość życia. Taka duża firma zawsze pcha do przodu - mówi P. Salski.

Nie ma nic za darmo

TPV to światowy gigant: ma 1/3 rynku monitorów, kupuje od nich Sony i Dell, i cała czołówka producentów telewizorów. Sprzedaje rocznie ponad 40 mln monitorów, na których zarabia 5,6 mld euro, zatrudnia na świecie 25 tys. ludzi. Dlaczego zainwestował w Gorzowie? - Tajemnica! Nie sądzi pan chyba, że zdradzimy nasze sposoby... - śmieje się Izabela Fechner z Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Potem mówi jedynie, że strefa, Urząd Miasta, Lubuski Urząd Wojewódzki i parlamentarzyści, zwłaszcza senator Elżbieta Rafalska, dali z siebie wszystko.

- Współpraca układała się znakomicie. Wiele miesięcy negocjowaliśmy, potem miasto przedstawiło znakomitą ofertę dla inwestora. Wszystko pasowało. Gdyby ktokolwiek choć na chwilę odpuścił, z inwestycji nic by nie wyszło - mówi I. Fechner.

Co takiego zrobiło miasto? Najpierw załatwiło 33 ha ziemi koło Małyszyna, a potem zgodziło się na takie rzeczy, jak nigdy dotąd. TPV będzie zwolniony z podatku od nieruchomości przez 12 lat. Miasto wybuduje drogi dojazdowe do fabryki. Podciągnie linię autobusową i zbuduje przystanki. Zapewni wodę i kanalizę. Uszykowało już tanie mieszkania w hotelu Metalowiec dla budowniczych fabryki i kadry. Jeśli będzie trzeba, pomoże w budowie osiedla mieszkaniowego dla pracowników. Utworzy też obcojęzyczny oddział przedszkolny i klasy w szkołach podstawowych, gimnazjum lub średnich. - Wszystko dla inwestora! - podkreśla wiceprezydent Ewa Piekarz.

Jak udało się nam dowiedzieć, obok warunków biznesowych jednym z istotnych argumentów za Gorzowem była specjalna, wielostronicowa analiza o mieście, którą przygotował na zlecenie TPV Salski. - To ważne dla inwestora, bo przecież kadra ściągnięta ze Wschodu z rodzinami nie będzie tylko pracowała, ale też normalnie żyła. Chcą mieć rozrywki, kulturę, szkoły, węzły komunikacyjne, knajpki - tłumaczy I. Fechner. A P. Salski przyznaje, że prześwietlał miasto i okolice od kwietnia 2006 r. Dopiero teraz tu zamieszkał. - Jestem gorzowianinem od tygodnia - mówi ze śmiechem.

Nie było kiedy świętować

Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich, mówi o Gorzowie z uznaniem.
- Wasza walka o TPV może być wzorem dla innych, jak się zdobywa wielkie inwestycje. Ale bez strefy i poparcia rządowego nic by się wam nie udało. Z drugiej strony oni bez was też by nie namówili nikogo do zbudowania fabryki. Gratuluję!

Jego zdaniem wszystkie pieniądze, które miasto włoży w udogodnienia dla Tajwańczyków, zwrócą się w ciągu kilku lat. - Poza tym takie koncerny ściągną kolejnych inwestorów. To działa jak domino - mówi Porawski. Fechner ze strefy przyznaje, że zainteresowanie kolejnych firm Gorzowem już jest olbrzymie.

- Nawet nie ma kiedy świętować zdobycia TPV. Ale szampan pękł... - mówi ze śmiechem.
Jeffrey Liao, wiceprezes koncernu TPV, przekonywał niedawno na konferencji prasowej, że jego firma "nie przychodzi do Gorzowa tylko po to, żeby tu zarobić". - Na naszej inwestycji zyskają obie strony: my i wy. To taki układ, gdzie każdy zyskuje i nikt nie traci - tłumaczył. Dodał też grzecznie, że z każdym dniem coraz bardziej lubi Polaków.

To wtedy prezes strefy Krzysztof Dołganow powiedział "GL": - Ta inwestycja zmieni Gorzów. Sami nie potrafimy sobie jeszcze wyobrazić, jak bardzo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska