Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dłutem i młotkiem

Dagmara Ostrowska
Jan Papina chciałby, żeby jego rzeźba zdobiła zielonogórską Palmiarnię
Jan Papina chciałby, żeby jego rzeźba zdobiła zielonogórską Palmiarnię Fot. Mariusz Kapała
Wcześniej rzeźbił scyzorykiem w mydle. Ale dostał zlecenie na zrobienie figurki do szpitalnej kapliczki. I tak się zaczęło...

Jan Papina przygodę z drewnem zaczął przez przypadek. Były lata 90. - Akurat w poliklinice tworzono kapliczkę dla chorych - opowiada artysta. - Ordynator szukał kogoś, kto wyrzeźbi figurkę Matki Boskiej. Zgodziłem się. Przywieźli mi pień lipowy i to była moja pierwsza poważna praca. Bo wcześniej rzeźbiłem scyzorykiem w mydle.

Rzeźbiarzowi spodobało się dłubanie w drewnie. Do tego stopnia, że wyrzeźbił tryptyk Ostatniej Wieczerzy i podarował go kościołowi w swojej parafii w Chynowie.

Jest fanem Matejki

Jan Papina mówi o sobie, że jest rzeźbiarzem nieprofesjonalnym. To nie do końca prawda, bo wiele z jego kolejnych dzieł zdobi zielonogórskie urzędy. I tak płaskorzeźba pt. Widok Zielonej Góry z II połowy XIX wieku wisi w ratuszu, kolejna - Aleja dębowa - zdobi siedzibę Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Ta płaskorzeźba została zrobiona na 80-lecie zakładu. - Moim marzeniem było zawodowo rzeźbić w drewnie, ale z tego, niestety, nie da się żyć - mówi pan Jan.

Teraz powstaje największe z dzieł artysty. Przedstawiające obraz Bitwa pod Grunwaldem w skali 1:1. Skąd pomysł? Jan Papina jest byłym wojskowym - oficerem w stopniu kapitana. Jest też fanem Matejki. - Obraz Matejki to dzieło patriotyczne - tłumaczy. - Namalował go, żeby podnieść Polaków na duchu. Ja też chciałbym podnieść rodaków na duchu. Widzę, co się dzieje w kraju i wiem, że niektórzy nie mogą się w tej rzeczywistości odnaleźć.

Artysta nie pracuje zawodowo, jest na zasiłku. Wszystkie oszczędności wydał na swoją wielką płaskorzeźbę. Znalazł też kilkunastu sponsorów, za darmo dostał drewno.

Na 15 tonach ściany

Prace zaczął we wrześniu 2005 roku i planuje skończyć na 600-lecie bitwy pod Grunwaldem, czyli w 2010 roku. - Nie wiem, czy mi się to uda - mówi. - Niestety, nie mogę pracować zimą, bo w pomieszczeniu nie ma ogrzewania.

Chociaż dzieło nie jest jeszcze skończone, już teraz robi ogromne wrażenie. Powstaje na ścianie drewna lipowego, która waży 15 ton i ma 5 metrów wysokości. Najpierw taki sam rzeźbiony obraz powstał w skali 1:3. W ten sposób Jan Papina chciał pokazać swój pomysł i pozyskać sponsorów.

Zniechęcenie jeszcze przyjdzie

Mimo że praca trwa już tak długo, artysta nie czuje zmęczenia. - To mnie pociąga - opowiada. - Chociaż to bardzo ciężka, fizyczna praca. Tylko ręka, dłuto i młotek. Nie można tego robić maszyną, bo za każdym elementem kryje się inny. Wytrzymuję osiem godzin dziennie. Z doświadczenia jednak wiem, że przyjdą chwile zwątpienia i zniechęcenia. Przy czyszczeniu i wygładzaniu obrazu.

Co się stanie z gotowym dziełem? - Chciałbym bardzo, żeby zostało w Zielonej Górze, najlepiej w Palmiarni - mówi Jan Papina - Ale jak się trafi kupiec z innego miasta, to je sprzedam. Chociaż szkoda by było, bo takiej rzeźby nie ma na całym świecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska