Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzkie są tylko oczy (WIDEO)

Dariusz Chajewski
W piątek w Plastinarium rozpoczął się weekend polski - nasi rodacy mogli tu wejść za darmo. Skorzystali z tego skrzętnie.
W piątek w Plastinarium rozpoczął się weekend polski - nasi rodacy mogli tu wejść za darmo. Skorzystali z tego skrzętnie. Tomasz Gawałkiewicz
Od października w Guben pracuje Plastinarium niemieckiego anatoma Gunthera von Hagensa.

Muzeum Doktora Śmierć

ZOBACZ VIDEO - 320*200ZOBACZ VIDEO - 640*480

Wcześniej na jego działalność nie zgodzili się mieszkańcy okolic Żar.

Ireneusz Szmit, nauczyciel wychowania fizycznego z Gubina, przyszedł do Plastinarium wiedziony ciekawością. Nie, nie tą każącą nam przyglądać się rozjechanemu na ulicy kotu. Raczej tą, która wymaga, aby skonfrontować z rzeczywistością zasłyszane sądy.

- Wystawa zrobiła na mnie większe wrażenie niż się spodziewałem - mówi. - To wspaniała pomoc dydaktyczna. Ale powinna zostać wprowadzona granica wieku. Czy poddałbym moje ciało po śmierci plastynacji? O nie, podobnie jak nie zgodziłbym się na to w odniesieniu do członków mojej rodziny.

Prosto od kapelusza

W piątek w Plastinarium rozpoczął się weekend polski - nasi rodacy mogli tu wejść za darmo. Skorzystali z tego skrzętnie.

- To jakby moja specjalność - mówił Marek Korczyński z wrocławskiego Uniwersytetu Przyrodniczego. - Znakomite preparaty, chociaż adeptom medycyny nie zastąpią preparatów mokrych. Świetna lekcja anatomii. A co do względów moralno-etycznych...? Cóż, wystawa pokazuje, że śmierć jest nieunikniona.

Gubinianie i mieszkańcy Żar mieli jeszcze jedną rzecz do przemyślenia. Zastanawiali się, czy to dobrze, że swego czasu protesty zniechęciły von Hagensa do inwestowania w Polsce, w Sieniawie. W ciągu roku powstało w Guben ponad 80 miejsc pracy, planowanych jest 300, a dziennie Plastinarium odwiedza 400 osób, w weekendy są prawdziwe tłumy. Jesienią ruszy zakład preparowania zwłok. Do pracy przeszkolono w większości ludzi, którzy wcześniej nie mieli nic wspólnego z medycyną. Przy jednym ze stanowisk pracuje dawna robotnica z zakładów produkujących kapelusze.

Nie jestem staroświecka

- Jestem katoliczką, ale nie jestem staroświecka - zapewnia pracująca w Palstinarium Anna Groll. - I w stu procentach jestem przekonana, że to, co robi profesor Hagens, jest słuszne.

Zwiedzających wita duża dawka historii i prezentacja, jak dawniej uczono anatomii. Później krótki kurs plastynacji. Czaszki rozsadzane grochem, zawiniątko, w którym są zwłoki, i pracownica zdejmująca warstwa po warstwie mięśnie, ścięgna... I wielkie chemiczne laboratorium, które sprawia, że gotowe plastynaty raczej przypominają plastikowy model niż człowieka z krwi i kości.

Ludzie dłubiący przy zawiniątkach zapewniają, że nie znają tożsamości osób, nad których doczesnymi szczątkami pracują. Znają najwyżej ich wiek. Czasem wiedzą, na co umarli. Tego po prawej zabiło... palenie. Jego płuca są czarne jak węgiel.

- Nie, na razie nie zgodziłabym się poddać mojego ciała plastynacji - dodaje Groll. - Ale jeszcze niedawno tak samo myślałam o kremacji. Teraz myśl o kremacji do siebie dopuszczam...

Szulerzy bez skóry

W trzeciej sali stoją i wiszą gotowe już plastynaty z ambicjami... artystycznymi. Jest zatem preparat, który jest człowiekiem skaczącym wzwyż, jest szermierz, cyklista, szachista... Wreszcie trzej panowie grający w karty - tak, to ci znani z filmu Casino Royal. Ścięgna, mięśnie, kości i jedyny tak naprawdę ludzki element w tej całej układance... Oczy. Nie mogąc uciec przed ich martwym spojrzeniem widza, nagle zdaję sobie sprawę, że to jednak człowiek.

To był człowiek.

- Nie zgadzam się z krytycznymi opiniami, które wcześniej słyszałam - uważa Aneta Sroka. - Nie wszyscy muszą tu przychodzić. Ale ludzie tacy jak ja, którzy mają coś wspólnego z medycyną, powinni.
Na ekranie profesor von Hagens zalewa chemikaliami zwłoki w wannie. Na dole maszyna do cięcia preparatów na plasterki. Na maszynie taki cieniuteńki plasterek... człowieka.
- Nie, ludzkich plastynatów sprzedawać nie będziemy - dodaje Groll. - W przyszłości będzie można kupić zwierzęce.

Życie po śmierci

Burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak przyznaje, że wprawdzie sam nie zdecydowałby się wpuścić Plastinarium do Gubina, przynajmniej bez konsultacji z mieszkańcami, ale chętnie by je wykorzystał. Chociażby gwarantując noclegi części gości, którzy do Guben przyjeżdżają.

- Spotkałem się niedawno z profesorem von Hagensem, zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie - dodaje. - U nas jego wizerunek jako potwora stworzyły trochę media. W przyszłym roku może zostanie u nas zorganizowane seminarium anatomów...? A ten polski weekend wyszedł trochę od nas i profesor to podchwycił.

Jednak nadal niemiecki anatom musi walczyć z opinią "doktora śmierć". Na przykład jedna z firm roznoszących w Polsce ulotki odmówiła wykonania usługi, gdy dowiedziała się, o czyje reklamy chodzi...

- Po obejrzeniu wystawy wielu ludzi pyta o możliwość przekazania swoich zwłok - dodaje Groll. - Polacy również, chociaż nie o dylematach etycznych z nimi rozmawiamy. Pytają, ile mogą na tym zarobić. Tymczasem za to nie płacimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska