PKP tłumaczy się brakiem pieniędzy.
- Jeździmy pociągami i szynobusami, bo nie mamy wyjścia - mówią pasażerowie. Z pracy PKP na terenie lubuskiego niezadowolony jest także wicemarszałek województwa Sebastian Ciemnoczołowski.
- Współpraca z monopolistą, jakim są PKP Przewozy Regionalne jest trudna i daleka od zadowalającej. Niedopuszczalne są sytuacje, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie, kiedy to przewoźnik, pomimo zdecydowanego sprzeciwu zarządu województwa, podjął decyzję o likwidacji połączeń istotnych dla mieszkańców regionu - mówi.
Ciasno, zły rozkład jazdy
O tym, co każdego dnia od 13.09 rozgrywa się na trasie Gorzów - Kostrzyn, poinformowali nas czytelnicy. Od miesiąca zamiast zepsutego szynobusu, kursują dwa autobusy. - Jeździmy jak sardynki. Bywa, że nie udaje nam się wsiąść do środka, bo jest tak załadowany - skarży się Juliusz Kornak z Kostrzyna, który dojeżdża do "budowlanki". A dorośli narzekają na fatalny rozkład jazdy w soboty. - Z Kostrzyna wyjeżdżają dwa pociągi, jeden o 8.00, drugi tuż po 9.00. Na kolejny trzeba czekać aż do 18.00. Przecież to jakiś absurd - żali się Zbigniew Traszyński.
PKP zaprzecza, że takie problemy istnieją, a do naczelnika sekcji w Gorzowie nie wpłynęła żadna skarga. Aby udowodnić, że wszyscy się do autobusów mieszczą, dyrekcja oddeleguje pracownika, który będzie liczył wsiadających. - To nie jest tak, że ludzie jeżdżą ściśnięci. Tłoczą się trochę przy drzwiach, ale w środku jest luźniej - twierdzi Grzegorz Dwojak, dyrektor lubuskich przewozów regionalnych.
Walka o miejsca
Równie źle jest w weekendy na liniach z Krzyża i do Zbąszynka. - To, co się dzieje w szynobusach w piątki i niedziele trudno nazwać. Bo to już nawet nie jest skandal - mówi Maciek Łukaszewicz. Mieszka w Skwierzynie, ale studiuje w Poznaniu i na weekendy przyjeżdża do domu. Jeździ na trasie Zbąszynek - Gorzów. Opowiada, że w Zbąszynku jest prawdziwa walka o wejście do małego szynobusu.
W każdy niedzielny wieczór podobne dantejskie sceny walki o miejsce rozgrywają się na gorzowskim dworcu. Pasażerowie mają nawet problemy z wysiadaniem. Przy wejściu zawsze tłoczy się tłum polujących na miejsce.
W listopadzie opisaliśmy tłok w szynobusie wyjeżdżającym o 21.25 z Krzyża do Gorzowa w każdy piątkowy wieczór. Co tydzień 90-osobowym szynobusem jeździ nawet 150 osób. Na początku listopada zbulwersowani podróżni spontanicznie, podczas jazdy, podpisali protest w tej sprawie do marszałka lubuskiego. Podpisało się prawie 100 osób. Naczelnik przewozów pasażerskich Witold Jakubowski potwierdził, że nie wszyscy pasażerowie mają szansę wsiąść w Krzyżu do szynobusu. Dowodem są na to choćby liczne zwroty biletów. Choć minęły trzy miesiące, nadal nic się nie zmieniło.
Poczekamy do lata
Głosy o fatalnym funkcjonowaniu docierają do Urzędu Marszałkowskiego. - Problemy na odcinku Kostrzyn-Gorzów wiążą się z awarią autobusu szynowego. Sytuacja ulegnie poprawie w momencie przywrócenia tego pojazdu do ruchu - tłumaczy rzeczniczka Barbara Kuraszkiewicz-Machniak. Dodaje, że poprawa nastąpi w momencie wprowadzenia do ruchu 300-osobowego autobusu szynowego. Ma on pojawić się 30 czerwca.
- Kończymy też negocjacje z PKP dotyczące korekty rozkładu jazdy - dodaje rzeczniczka. Samorząd chce, aby PKP przywróciły w dni wolne od pracy kurs, który wypełniłby powstałą lukę. Radykalna poprawa nastąpi jednak w momencie wprowadzenia na ten odcinek najnowszego autobusu szynowego, który będzie kursował tam wahadłowo.
W tym roku na dofinansowanie przewozów regionalnych przeznaczone zostanie 20.175.685 zł. - Przedstawiciel Urzędu Marszałkowskiego bierze udział w konstruowaniu rozkładu jazdy, jednak monopolistyczna pozycja PKP sprawia, iż często podejmowane są jednostronne decyzje przez przewoźnika, które tłumaczone są uwarunkowaniami technicznymi - mówi rzeczniczka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?