Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Atomowy skład specjalny 3003

Dariusz Brożek
Dostępu do tajnych magazynów broniły zasieki, betonowe ogrodzenie i kilka pierścieni bunkrów.
Dostępu do tajnych magazynów broniły zasieki, betonowe ogrodzenie i kilka pierścieni bunkrów. fot. Dariusz Brożek
Odtajnione ostatnio dokumenty wojskowe potwierdzają, że bunkrach nad j. Buszno Rosjanie składowali głowice jądrowe. My pisaliśmy o tym już dwa lata temu!

Lokalizacja baz z ładunkami jądrowymi była najpilniej strzeżoną tajemnicą wojsk Układu Warszawskiego. Na podstawie odtajnionych ostatnio dokumentów wojskowych prof. Andrzej Paczkowski z PAN ustalił, że trzy takie supertajne obiekty wybudowano w latach 1967-1970 na terenie Polski. Jednym z nich był tzw. skład specjalny nr 3003 nad jeziorem Buszno w gm. Sulęcin. Dla mieszkańców pobliskich wsi ustalenia naukowca nie są żadną rewelacją. Zwłaszcza, że już kilka razy pisaliśmy w ,,GL'' o tych obiektach. Ostatnio 7 maja 2005 r. w artykule ,,Zagadka wilczej bazy''.

- Podczas świąt Bożego Narodzenia 1989 r. gościłem w domu zastępcę dowódcy do spraw politycznych z tej jednostki. Przy wódce zapytałem go, czego pilnują w tych lasach, bo ludzie gadali, że mają tam bomby atomowe. Aż się zaczerwienił, ale nie zaprzeczył - opowiada Stefan Wiernowolski z Sulęcina. - Dwa tygodnie później Rosjanie ewakuowali jednostkę.

Mijali szerokim łukiem

Dostępu do tajnych magazynów broniły zasieki, betonowe ogrodzenie i kilka pierścieni bunkrów.
(fot. fot. Dariusz Brożek)

W czasach PRL utrzymywano, że na terytorium Polski nie ma broni atomowej. Tymczasem wśród materiałów, do których dotarł prof. A. Paczkowski jest m.in. porozumienie z 25 lutego 1967 r. podpisane przez ówczesnego ministra obrony PRL Mariana Spychalskiego i ministra obrony narodowej ZSRR marszałka Andrieja Grieczkę. Dokument dotyczy rozmieszczenia na terenie naszego kraju amunicji jądrowej i budowy tzw. składów specjalnych. Jeden z nich powstał właśnie nad Busznem koło przysiółka Templewko.

Żelbetowe magazyny zamaskowano sadząc na stropie drzewa. Broniły ich zasieki, betonowe ogrodzenie i kilka pierścieni bunkrów z bronią maszynową. - Obiektów chronili komandosi ze Specnazu, czyli radzieckich wojsk specjalnych - mówi były żołnierz batalionu rozpoznawczego, który w latach 80. stacjonował w Międzyrzeczu.

Mieszkańcy pobliskich wsi omijali bazę szerokim łukiem. - Wystarczyło zejść z drogi, a już zza drzewa wyskakiwał krasnoarmiejec z odbezpieczonym kałachem - opowiada sołtys pobliskiej wsi Zarzyń Ryszard Czarnecki. - Tymczasem do rosyjskich baz w Kęszycy Leśnej i Wędrzynie można było wejść bez większych ceregieli.

Jabłek tam nie trzymali

Baza nazywała się Wołkchodar. - Można to przetłumaczyć jako pasterz wilków - mówi emerytowany pułkownik Andrzej Lisiecki, który od lat bada fortyfikacje i obiekty militarne w zachodniej Polsce. - Podobne bazy Rosjanie wybudowali koło Brzeźnicy-Kolonii pod Wałczem oraz w Podborsku niedaleko Białogardu. Jabłek z pewnością tam nie trzymali.

Rosjanie opuścili bazę na początku 1990 r. Później chronili ją polscy żołnierze z pobliskiego Wędrzyna. Obecnie to teren nadleśnictwa, który jednak nadal użytkuje wojsko. - Obiekty nie stanowią zagrożenia radiologicznego czy chemicznego, bo zostały zbadanie pod tym kątem - zapewnia Krzysztof Szczechowiak z Wojskowej Administracji Koszar w Wędrzynie.

Dwa lata temu po artykule w ,,GL'' zasypano wejścia do magazynów. K. Szczechowiak wyjaśnia, że chodzi o bezpieczeństwo ewentualnych turystów. Tymczasem S. Wiernowolski zwraca uwagę na fakt, że okolice j. Buszno to jeden z najbardziej malowniczych zakątków Ziemi Lubuskiej. - Była baza to nie lada gratka dla turystów. Trzeba tylko jakoś ją zagospodarować - postuluje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska