MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czwartek

ANNA BIAŁĘCKA
W listopadzie uroczyście otwarto basen SP-10 po gruntownym remoncie. Ratownik Mirosław Sz. (pierwszy z prawej) stał wtedy w jednym szeregu z głogowskim establishmentem.
W listopadzie uroczyście otwarto basen SP-10 po gruntownym remoncie. Ratownik Mirosław Sz. (pierwszy z prawej) stał wtedy w jednym szeregu z głogowskim establishmentem. Anna Białęcka
Powiesił się w celi wrocławskiego aresztu. Na więziennym łóżku. Zostawił list. Napisał o wstydzie... Wykorzystywał seksualnie dzieci. Jego dewiacje przez wiele lat były tajemnicą poliszynela.

45-letni Mirosław Sz. przez ponad 20 lat był ratownikiem na basenie głogowskiej Szkoły Podstawowej nr 10. Był także trenerem pływania w klubie sportowym Piast Głogów, czynnie działał w harcerstwie, organizował obozy żeglarskie, rajdy. Wszędzie tam pracował z dziećmi i młodzieżą.
Sprawa jego skłonności ujrzała światło dzienne w związku z wydarzeniami na basenie SP-10. Wszystko wyszło na jaw w czwartek, pięć dni później, we wtorek o północy pedofil już nie żył.

Czwartek

12-letni chłopiec zgłosił się ze skargą do wychowawczyni, że pan ratownik zachowuje się dziwnie.
- Zapomniałem okularów na basenie - opowiadał uczeń. - Wróciłem po nie. W szatni nie było już nikogo. Nie znalazłem okularów. Szukałem ich także pod prysznicami. Wtedy pojawił się pan ratownik.
Ratownik złapał chłopaka za genitalia. - Pan mnie trzymał i powiedział, żebym już więcej nie zapominał o okularach - mówił dalej chłopiec. - Przestraszyłem się. W końcu mnie puścił, dał mi okulary, a ja uciekłem.
Do szkoły wezwano mamę dziecka i policję. Ratownik został zabrany na komendę policji. Miał złożyć zeznania.

Piątek

Kiedy psycholog badał chłopca, czy nie ma skłonności do konfabulowania i można uznać, że mówi prawdę o zdarzeniach na basenie, policjanci dokonali przeszukania mieszkania zatrzymanego. Odkryte tam materiały zszokowały nawet funkcjonariuszy, którzy już w życiu niejedno widzieli.
Znaleziono zdjęcia i filmy pornograficzne z udziałem dzieci. Były także filmy, nagrane najprawdopodobniej przez Mirosława Sz. Jest na nich on razem z nieletnim chłopcem. Odbywa z nim stosunki oralne.
Ten chłopiec, to obecnie uczeń jednego z głogowskich gimnazjów. Zabezpieczono ponadto telefon komórkowy Mirosława Sz. Były na nim nagrania dzieci, kąpiących się pod szkolnym prysznicem.

Sobota

Prokuratura postawiła 45-letniemu Miłosławowi Sz. trzy zarzuty. - Pierwszy dotyczył dopuszczenia się innych czynności seksualnych wobec nieletniego - wylicza rzecznik prokuratury okręgowej w Legnicy Liliana Łukasiewicz. - Drugi, to posiadanie w mieszkaniu filmów z pornografią dziecięcą.
I trzeci, najpoważniejszy, to zarzut odbycia stosunków oralnych z nieletnim.
Aresztowany przyznał się do zarzucanych mu czynów.
Dyrektor SP-10 Marek Groffik zapewniał, że jest zszokowany wieściami o poczynaniach pracownika swojej szkoły.
- To straszne - mówił. - Aż trudno zebrać myśli. Na pewno w poniedziałek odbędzie się w szkole nadzwyczajna rada pedagogiczna, na której podejmiemy decyzję, co robić w związku z tym, co się stało.
- Ja wiedziałam o tym od dawna - mówi nauczycielka wychowania fizycznego z jednej z głogowskich podstawówek.
- Nie zgłaszałam tego nikomu, bo to przecież nie dotyczy mojej szkoły - wyjaśnia powody wcześniejszego milczenia.
Otrzymaliśmy też sygnały od nauczycieli z innych szkół, że informowali o sprawie dyrektora "dziesiątki". - Wyśmiał nas wtedy - mówią kobiety. - To kłamstwo - ripostował M. Groffik. - Nie miałem o niczym pojęcia.
Mirosław Sz. pracował w SP-10 ponad 20 lat. Trenował także młodzież w klubie Piast, i tu i tam razem z M. Groffikiem. - Jak dyrektor mógł nie zauważyć tych dewiacji przez tyle lat? - pytali Czytelnicy. - Skoro nie zauważył, to co z niego za dyrektor.

Niedziela

Po postawieniu zarzutów ratownikowi, został on przewieziony do aresztu we Wrocławiu. Trafił do celi, gdzie poza nim było jeszcze trzech innych osadzonych. To, że Mirosław Sz. jest pedofilem, w takim miejscu jak więzienie, mogło być tajemnicą tylko przez chwilę.

Poniedziałek rano

Rano w SP-10 odbywała się specjalna rada pedagogiczna. Zjechali na nią przedstawiciele kuratorium i władz miasta, zaproszono psychologów. - Pedofilia jest zjawiskiem trudnym do wykrycia - mówił po naradzie wiceprezydent miasta Sławomir Bączewski. - Żaden pedofil nie ma napisane na czole, że jest pedofilem. I traktuje swój proceder bardzo skrycie. Co prawda dyrektor odpowiada za wszystko, co dzieje się w szkole, ale nie straciłem do niego zaufania. Nauczyciele opowiadali na radzie pedagogicznej, nawet przez łzy, że o niczym nie wiedzieli. Zapewniali, że przecież wysyłali na obozy także swoje dzieci, a tak by nie było, gdyby wiedzieli o tym procederze. Dlaczego miałbym im nie wierzyć?

Poniedziałek po północy

Strażnicy więzienni znaleźli ciało Mirosława Sz. pod łóżkiem. Powiesił się na prześcieradle. Na sąsiednich łóżkach spokojnie spało trzech innych więźniów. Nikt nic nie słyszał. Nikt nie zauważył, że tuż obok człowiek odbiera sobie życie.
- Mężczyzna zostawił list, który można określić jako testament - poinformował rzecznik prokuratury wojewódzkiej Leszek Karpina. - Rozdysponował w nim swoje doczesne dobra. Napisał też, że wstydzi się tego co zrobił, szczególnie przed znajomymi i rodziną.
Okoliczności śmierci pedofila bada wrocławska prokuratura. - Wstępne oględziny nie wskazały na udział innych osób - mówił rzecznik. - Wygląda na to, że było to samobójstwo.

Wtorek

- Śledztwo w sprawie molestowania nieletnich i odbywania z nimi stosunków oralnych zostało umorzone - poinformowała rzecznik prokuratury okręgowej L. Łukasiewicz. - Nie ma winnego, więc nie ma sprawy, której efektem miało być przecież jego ukaranie.

Epilog

Dla głogowian jednak sprawa się jeszcze nie zakończyła. Od chwili, gdy wieść o zatrzymaniu pedofila obiegła miasto, rozgorzała dyskusja, czy można było uniknąć dramatu dzieci. Teraz, po jego śmierci w celi dodatkowo pada pytanie - czy musiało dojść do śmierci Mirosława Sz.?
O tym, że wykazywał on niezdrowe skłonności od wielu lat, można jednak było przeczytać na portalu internetowym, na którym ukazała się informacja o zatrzymaniu trenera. Wynika z nich, że była to tajemnica poliszynela już od wielu lat.
- Nikt nigdy mi nic takiego nie zgłosił, ani rodzice, ani uczniowie - przekonuje cały czas dyr. Groffik. - Przecież także mój syn jeździł z nim na obozy żeglarskie.
Prokuratura apelowała do osób dorosłych, które w przeszłości miały podobne kontakty z trenerem, lub rodziców dzieci, którym wiadomo o takich sytuacjach. Zabezpieczono na potrzeby śledztwa komentarze internetowe.
- Kilka lat temu wypisałem swojego syna z klubu pływackiego, bo dowiedziałem się złych rzeczy o trenerze - zwierzył się nam czytelnik. - Wszyscy o tym mówili. Teraz nie mogę sobie wybaczyć, że nie powiadomiłem policji. Może doszło do dramatu tych dzieci przez moje milczenie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska