MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miasto dołożyło

STEFAN CIEŚLA (dab, dut, tr)
Załoga Stolbudu może nie dostać ani złotówki zaległych wynagrodzeń, jeśli syndyk spełni zapowiedź, że umorzy upadłość z braku chętnych na majątek fabryki
Załoga Stolbudu może nie dostać ani złotówki zaległych wynagrodzeń, jeśli syndyk spełni zapowiedź, że umorzy upadłość z braku chętnych na majątek fabryki PAWEŁ SIARKIEWICZ
Od kilku lat "żelaznym" syndykiem upadłych firm jest Ryszard Poznański. W prowadzonych przez siebie upadłościach stosuje ten sam schemat - obniżyć, ile się da wartość majątku i szybko go sprzedać nabywcom żerującym na bankructwach.

Mimo skarg zarządów i załóg upadłych firm sąd gospodarczy nie miał nigdy zastrzeżeń do takich metod syndyka. W 1998 r. R. Poznański był syndykiem Zakładów Przemysłu Owocowo-Warzywnego w Dębnie. ,,Przetwory'' kupiła od syndyka spółka Techmet z południa Polski.

Miasto dołożyło

- Zapłacili żywą gotówką 12 miliardów na ówczesne pieniądze - mówi nasz rozmówca, który pozostawia nazwisko tylko do wiadomości redakcji. - Wszystko, co się dało, wymontowali i wywieźli na Ukrainę. Dwa miesiące później za jeszcze większe pieniądze sprzedali "Przetwory" miastu.
- Kupiliśmy ziemię od firmy, która wcześniej nabyła ją od syndyka, dlatego, że nie mieliśmy wyboru, bo zamierzano ów teren rozparcelować i nie było mowy o wznowieniu produkcji - tłumaczy ówczesny burmistrz Dębna Ryszard Święcicki. Przyznaje, że "trochę na nas zarobiono".

Przekręty w Godrobie

W 1998 r. R. Poznański był także syndykiem upadłych zakładów drobiarskich Godrob w Boleminie. - Chociaż biegły z listy wojewody wycenił zakład na 4 mln zł, człowiek syndyka wycenił go na 1 mln zł - opowiada jeden z byłych udziałowców. - Pisaliśmy do sądu skargi na syndyka i radę wierzycieli, ale bez odpowiedzi.
Syndyk zatrzymał produkcję, zwolnił 160-osobową załogę i wypłacił jej odprawy. Przetarg w lipcu 1998 r. wygrała firma, która formalnie powstała dwa miesiące później. Zapłaciła 800 tys. zł za 8,5 ha uzbrojonych gruntów, hale, magazyny, biurowiec i oczyszczalnię ścieków. Podobny zakład w Sławnie poszedł za 4,5 mln zł. Po sprzedaży majątku syndyk złożył wniosek o umorzenie postępowania upadłościowego. Upadły Godrob istnieje do dzisiaj i obciąża go 360 tys. zł długów, za które komornicy ścigają były zarząd. Po jego doniesieniu w 1998 r. gorzowska Prokuratura Rejonowa umorzyła dochodzenie, nie stwierdzając nieprawidłowości w działaniu syndyka. Pozew byłego zarządu z 1998 r. o unieważnienie przetargu dotarł aż do Sądu Najwyższego, który po czterech latach uchylił orzeczenie gorzowskich sądów. W marcu br. sprawa wróci na wokandę Sądu Okręgowego w Gorzowie.

PO Ursusie

R. Poznański został w 2001 r. syndykiem upadłego Ursusa w Sulęcinie. - Staraliśmy się wyciągnąć pieniądze, które Ursus był gminie winien tytułem podatku od nieruchomości, ale szło to bardzo opornie - mówi ówczesny wiceburmistrz Sulęcina Michał Deptuch. Zaległości te wynosiły prawie 1,2 mln zł, gminie udało się odzyskać tylko 166 tys. zł. W maju 2002 r. syndyk sprzedał przedsiębiorstwo spółce IROMET z Poznania. Jak wynika z aktu notarialnego
- spółkę reprezentował Waldemar Szadny z Gorzowa, radny i jeden z liderów lubuskiej PO. W negocjacjach interesy spółki reprezentował także poseł Platformy Obywatelskiej Jacek Bachalski. Obecnie spółka IROMET zalega gminie ponad 500 tys. zł podatku od nieruchomości. Jak poinformował nas prezes spółki W. Szadny, zgodnie z umową o utrzymaniu zatrudnienia w firmie, burmistrz miasta zamierza umorzyć tę zaległość. Potrzeba tylko pozytywnej opinii Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, że umowa taka zgodna jest z wymogami udzielania pomocy publicznej prywatnym firmom.
- Nie kojarzę, by nazwisko pana Poznańskiego przewijało się na listach kandydatów do Rady Miasta z ramienia Razem dla Gorzowa - stwierdziła w telefonicznej rozmowie wiceprzewodnicząca rady Elżbieta Rafalska. Jednak W. Szadny zapytany przez nią o R. Poznańskiego przyznał, że kandydatura syndyka była rozpatrywana "do pewnego etapu".

Grunt to rodzina

Po upadku Kabitu w Skwierzynie syndykiem został R. Poznański. - Pierwsze, co zrobił, to sprzedał członkowi rodziny należącą do firmy alfę romeo. To, o czym rozpisuje się prasa, to ledwie pięć procent jego przekrętów - zapewnia jeden z członków byłego kierownictwa Kabitu. Chce zachować anonimowość, bo jak mówi, R. Poznański nie jest człowiekiem, który się umie godnie bronić.
O rodzinę zadbał też R. Poznański jako syndyk upadłego Stolbudu. Na wtorkowej nadzwyczajnej sesji Rady Miasta na temat fabryki ujawniono, że do różnych czynności zatrudnił żonę i zięcia, archiwa zakładowe powierzył firmie należącej do córki. Znalazł też zajęcie dla męża sędzi sądu gospodarczego Brygidy Kolesińskiej, która nadzorowała jego czynności jako syndyka Godrobu.

Syndycy samopas

R. Poznański był w piątek nieuchwytny. Sekretarka w jego biurze na pytanie o syndyka odpowiedziała pytaniem, czy znowu chcemy o nim napisać paszkwil. Z sędzią B. Kolesińską też nie udało nam się porozmawiać, bo zajęta była rozprawami. Jej przełożona, przewodnicząca wydziału gospodarczego Danuta Majdańska-Pitas poinformowała nas, że przygotowuje odpowiedź na nasze wcześniejsze publikacje o sądowym nadzorze nad upadłością Stolbudu.
- Zarządzona na moje polecenie w ubiegłym roku wewnętrzna wizytacja wydziału gospodarczego wykazała wiele nieprawidłowości oraz brak nadzoru nad syndykami i rozliczeń ich działalności - powiedziała nam w piątek Alina Czubieniak, prezes Sądu Okręgowego w Gorzowie. - Ponieważ odpowiedź przewodniczącej wydziału, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem, mnie nie zadowoliła, we wrześniu ub.r. wystąpiłam do Sądu Apelacyjnego w Poznaniu o skontrolowanie wydziału gospodarczego. W czwartek interweniowałam w sprawie przyspieszenia tej kontroli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska