Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miej serce i pomóż uratować serce Hani!

Karolina Wołotowska 530 97 47 80 [email protected]
Rodzice Hani marzą o tym by udało się zebrać 20 tys. euro na operację serduszka ich kochanej córki.
Rodzice Hani marzą o tym by udało się zebrać 20 tys. euro na operację serduszka ich kochanej córki. Karolina Wołotowska
20 tys. euro, za jedno życie. To dużo? Właśnie tyle potrzeba na operację trzymiesięcznej Hani, która ma wrodzoną wadę serca. Czasu jest mało, bo tylko do marca!

Hania ma zaledwie trzy miesiące. Jej płytki i szybki oddech niepokoi. Wszystko to przez wrodzoną wadę serca. Bardzo poważną. Bo jeśli nie przejdzie na czas skomplikowanych i bardzo drogich operacji, może umrzeć. Żeby mogła normalnie żyć, jej rodzice muszą zebrać, bagatela, 20 tys. euro! A wskazówki zegara pędzą. Czas jest do marca...

Zosia Arndt - Przybyła w 27 tygodniu ciąży dowiedziała się, że serduszko jej dziecka jest za małe. - Nigdy nikt się nie spodziewa, że dotknie to akurat jego dziecka. My też tak myśleliśmy. Najpierw USG u ginekologa pokazało, że coś jest nie tak. Potem ECHO w Poznaniu potwierdziło diagnozę: wrodzony niedorozwój serca prawego - opowiada pani Zosia.

Jedno na 15 tysięcy - tak statystyki przedstawiają ryzyko zachorowania na tę chorobę. Bardzo małe. Trafiło na Hanię. Rodzice po usłyszeniu tych kilku, wtedy niezrozumiałych dla nich terminów, zamarli z przerażenia.

Hania przyszła na świat 3 października ubiegłego roku. Przez pierwszych kilka dni oddychała dzięki, tzw. przewodowi Botalla. Później ratowały ją tylko leki. - To było konieczne, żeby nie dopuścić do zamknięcia tętnicy - opowiada Paweł Przybyła, tata Hani. Po dziesięciu dniach miała pierwszą operację. - Naszej córeczce wszyto rurkę. Dzięki niej przy każdym uderzeniu serca do płuc dostarczana jest krew - tłumaczy tata Hani. I spogląda na małą. Pokazuje, w którym mniej więcej miejscu znajduje się kawałek plastiku, dzięki któremu ich dziecko żyje. Hania wierzga malutkim nóżkami, chwyta rączką palec mamy. Bacznie obserwuje wszystko. Radośnie gaworzy. - Co Hanka, ty wiesz najlepiej, co oni ci tam robili, nie? - śmieje się do niej mama.

Po pierwszej operacji konieczna była następna. - Hania nie mogła samodzielnie oddychać. Pomagał jej respirator - opowiada pani Zosia. Kolejny tydzień niepewności i oczekiwań. Udało się.
Po miesiącu patrzenia na białe kaftany, długie sterylne korytarze Hania w końcu wraca do domu. - Odczuliśmy ulgę. Ale i niepokój - mówią zgodnie rodzice. Wiedzą, że to jeszcze nie koniec. Konieczne są kolejne dwie operacje.

- Rurkę, która ma teraz w sobie trzeba usunąć i wprowadzić nową. Bo ta działa, dopóki ciałko jest małe - opowiada ojciec. I dodaje, że pierwszą operację należy przeprowadzić najpóźniej jak Hania skończy pół roku. Potem może być już za późno.

- Prof. Edward Malec z kliniki w Monachium wyznaczył termin na trzeciego marca i dał nam nadzieję, na to, że Hania będzie mogła normalnie żyć - mówi pan Paweł. I dodaje, że w Polsce na ten zabieg mogliby czekać nawet dwa lata. Państwo Przybyła szukają pomocy wszędzie. Zwrócili się już do fundacji Cor Infantuis. A teraz do Was, Czytelnicy. Dla Hani każda pomoc się liczy. Bo z każdym uderzeniem małego serduszka, czas ucieka. Dlatego miejmy serce i uratujmy serce!

Możesz pomóc wpłacając dowolną kwotę na konto fundacji Cor Infantis 86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 z dopiskiem HANNA PRZYBYŁA.

A na przelewy zza granicy:
USD PL93 1600 1101 0003 0502 1175 2024 z dopiskiem "Hanna Przybyła"
EUR PL50 1600 1101 0003 0502 1175 2022 z dopiskiem "Hanna Przybyła"

Hani możesz także oddać 1 % podatku. Więcej informacji na:

http://www.corinfantis.pl/index.php?text=430

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska