Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ania Wyszkoni: Nie chcę rozbierać się na okładkach. Fanom proponuję swoją twórczość

TV Puls
Ania Wyszkoni
Ania Wyszkoni TV Puls
Ania Wyszkoni pozwoliła ekipie programu "Kręcimy z gwiazdami" przyglądać się kulisom przygotowań do jednego z koncertów. W wywiadzie z Eweliną Kopic opowiada o swoich początkach na scenie, miłości do muzyki i adrenalinie przed występem.
Ania Wyszkoni
Ania Wyszkoni TV Puls

Ania Wyszkoni
(fot. TV Puls)

Ewelina Kopic: Doskonale pamiętam moment, kiedy się poznałyśmy. Miałaś wtedy długie włosy, nosiłaś glany, jakieś poszarpane ubrania - było na rockowo. Przyszłaś do studia z zespołem Łzy i puściliśmy wtedy Waszą piosenkę "Agnieszka, już dawno tutaj nie mieszka". Zapytałam Cię: "Ania, to jest super piosenka, ale ja bym chciała kupić Waszą płytę i zobaczyć teledysk." Odpowiedziałaś: "My jeszcze nie mamy teledysku, bo nie wydaliśmy płyty, nie mamy jeszcze na to pieniędzy". A teraz?

Ania Wyszkoni: Pierwszą płytę nagrywaliśmy na kredyt. Sprzedała się w nakładzie 5 tys. egzemplarzy, więc stwierdziliśmy, że możemy sobie pozwolić na wydanie drugiej. Ta z kolei rozeszła się w nakładzie ponad 100 tys. egzemplarzy, co przerosło nasze oczekiwania. Teledysk do "Agnieszki" był koncertowy. Pamiętam, że zrobiliśmy go za jakieś mniejsze pieniądze, bo my wtedy bardzo dużo inwestowaliśmy w sprzęt - i to był początek naszej drogi. Ale fajne czasy. Od czegoś trzeba było zacząć.

EK: Ten przebój otworzył Wam pewnie wiele drzwi.

AW: Rzeczywiście tak było. Wcześniej musieliśmy do wielu miejsc dzwonić i prosić, żeby ktoś nas zaprosił na koncert, żebyśmy mogli zagrać w jakimś klubie. Później wszystko się odwróciło. Dostawaliśmy mnóstwo telefonów i kluby były wypchane po brzegi ludźmi.

EK: To teraz jest taka rutyna? Do każdego koncertu podchodzi się w podobny sposób? Jest praca, wychodzimy, gramy, dziękujemy bardzo?

AW: Broń Boże! To by mnie przerażało. Ja tak naprawdę jestem zawsze podekscytowana, zawsze mam dużą tremę. Czasami nawet stoję z zespołem za sceną i oni mnie muszą uspokajać, żebym się wzięła w garść.

EK: Po tylu latach?

AW: Dopiero jak spada kurtyna, padają pierwsze dźwięki, to czuję się bardzo swobodnie.

EK: No i wchodzisz. Oni patrzą na Ciebie. Oklaski. Już jesteś ich. Kupieni - kupiona. Jedziemy.

AW: "Kupuję" to może brzydkie słowo, ale tak potocznie się mówi. Kupuję publiczność podczas całego występu, bo na koncercie prezentuję wiele różnych twarzy. Raz śpiewam nastrojową balladę, za chwilę drapieżny rockowy utwór. I to jest fajne, że ma się dwie godziny, żeby pokazać cały wachlarz swoich możliwości.

EK: Trudno jest znaleźć prawdziwego artystę, który siedzi w domu i robi to z własnego wyboru, a mimo to cały czas jest. Jak Ty to robisz?

AW: Ja zostałam wychowana w takim, a nie innym domu. Zawsze było bardzo rodzinnie i ta prywatność zawsze była chroniona. Poza tym wydaje mi się, że to też kwestia pokolenia z jakiego wywodzi się dany artysta. W tym młodszym pokoleniu jest coraz trudniej. Ludzie coraz bardziej skupiają się na tym, żeby zaistnieć, nie ważne jak, tylko żeby istnieć. A ja? Ja idę inną drogą. Nie chcę promować płyty swoim dzieckiem. Nie chcę rozbierać się na okładkach. Proponuje moją twórczość.

EK: Ale takie oferty się zdarzają à propos tych okładek? Dostałaś kiedyś propozycję rozebrania się dla męskiego magazynu?

AW: To było bardzo dawno temu i nawet przez jakiś moment się nad tym zastanawiałam, ale to chyba wynikało z tego, że byłam świeżo po urodzeniu dziecka i chciałam się znowu poczuć tak bardzo atrakcyjnie, ale też sprawdzić się w nowej sytuacji. Ostatecznie nic z tego nie wyszło i bardzo się cieszę.

Jeśli chcesz dowiedzieć się, jaki jest drugi najważniejszy mężczyzna w życiu Ani i czy Maciej Durczak, manager i życiowy partner artystki, urządza jej sceny zazdrości, a także co przedszkolaki doradzają wokalistce w kwestii wizerunku, oglądaj "Kręcimy z gwiazdami" już w najbliższy piątek (15 marca) o godz. 13:00 w TV Puls.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska