MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Andreas Jonsson - mówił jedno, przeczytał drugie

(lada)
Andreas Jonsson ma za sobą jeden z najlepszych sezonów w karierze i ważny kontrakt z Falubazem. Pewnie się nie spodziewał aż takich przebojów w "sezonie ogórkowym”.
Andreas Jonsson ma za sobą jeden z najlepszych sezonów w karierze i ważny kontrakt z Falubazem. Pewnie się nie spodziewał aż takich przebojów w "sezonie ogórkowym”. Tomasz Gawałkiewicz
"Niezwykle rzadko udzielam wywiadów, ponieważ często wyrwane z kontekstu fragmenty moich wypowiedzi w najmniejszym stopniu nie oddają sensu moich słów" - zagrzmiał Andreas Jonsson. O jakie wypowiedzi poszło?

Na oficjalnej stronie internetowej Grand Prix została 1 stycznia opublikowana informacja o statusie "Adrenaliny" w Stelmecie Falubazie. Na zakończenie autorzy dodali pięć zdań wypowiedzi Szweda. Mniejsza o tłumaczenie ich w tym miejscu. Menedżer zawodnika Dawid Kozioł podkreślił, że redagujący portal ludzie przeprowadzili z Jonssonem przed Bożym Narodzeniem dłuższą rozmowę, a zawarli kilka zdań bez pytań, na które odpowiadał żużlowiec i nie dokonali autoryzacji skrótów.

Materiał został później w dość dowolny sposób przetłumaczony na język polski i - także bez autoryzacji - opublikowany. Ile miał wspólnego z faktycznym stanowiskiem Jonssona? - Był bardzo zdziwiony, kiedy mu przeczytałem treść informacji oraz zdania, które rzekomo wypowiedział - powiedział Kozioł. "Nie będę mógł jeździć, ale oni będą musieli mi dalej płacić" - miał powiedzieć wicemistrz świata. A o czym faktycznie mówił?

Jeden ze scenariuszy, który był brany pod uwagę w Falubazie podczas budowania składu zakładał, że Jonsson i Piotr Protasiewicz (drugi z pełnoprawnych zawodników Grand Prix) będą wystawiani na zmianę. Chodziło o ominięcie przepisu o jednym zawodniku z cyklu podczas meczu w drużynie. Jonsson był wtedy zdania, że jest gotów walczyć w każdym meczu i spodziewa się ustalonego w związku z tym wynagrodzenia wynikającego z umowy.

To klub miał decydować czy wystawi w go w połowie, czy wszystkich spotkaniach, ale musiał się liczyć, że w tym pierwszym wypadku zawodnik nie zgodzi się na połowę wynagrodzenia. Było to "gdybanie" i w takim kontekście pojawiło się także w ostatniej rozmowie z dziennikarzem z serwisu GP.
Reakcją na przeinaczenia było sprostowanie od "Adreanliny", które za pośrednictwem Falubazu trafiło także do "GL". Czytamy w nim: "Niezwykle rzadko udzielam wywiadów, ponieważ często wyrwane z kontekstu fragmenty moich wypowiedzi w najmniejszym stopniu nie oddają sensu moich słów. Zdumiewająco przekręcona została moja wypowiedź odnośnie Stelmetu Falubazu Zielona Góra na oficjalnej stronie GP, ale tłumaczenie, które trafiło na polskie portale zostało przygotowane chyba przez tłumacza google, a nie przez myślącego dziennikarza.

Każdy szanujący się, zajmujący się żużlem dziennikarz skontaktowałby się, ze mną przez mojego polskiego menedżera i zanim "przetłumaczyłby" takie bzdury, poprosiłby mnie o autoryzację wypowiedzi. Kontekst wypowiedzi jest niezwykle istotny, a często sensacyjne tytuły artykułów zamieszczanych w prasie drukowanej i internecie są zmorą wielu rozpoznawalnych osób. Jestem sportowcem i chętnie opowiem o tym, ile nowych silników kupiłem, że chcę w nadchodzącym roku powalczyć o indywidualne mistrzostwo świata, że w Falubazie odbudowałem się i czuję się tu doskonale.

Nie zamierzam absolutnie wypowiadać się na temat pieniędzy, bo tym zajmuje się mój menedżer. Jestem profesjonalnym żużlowcem i zarabiam jazdą na motorze, niezależnie od tego czy to się komuś podoba, czy nie. Jednak przed taśmą startową nie zastanawiam się, ile mogę zarobić, tylko jak wygrać wyścig. W przeciwnym razem nie odnosiłbym sukcesów. Tak samo myśli każdy inny zawodnik ze światowej czołówki".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska