- Mój ojciec George był jeńcem tego obozu. W czasie II wojny światowej latał, jako nawigator w bombowcu B-17 - wspomina nasz rozmówca.
Co ciekawe nazwisko Derk to jedynie zmieniona, uproszczona forma nazwiska... Derdziński. - Ojciec był polskim Amerykaninem - wyjaśnia R. Derk. - Nazwisko zmienił, by łatwiej było je wymawiać po angielsku.
R. Derk na co dzień pracuje w dużej gazecie Los Angeles Times. W Polsce jest pierwszy raz. Do Żagania przyjechał z żoną Ann, córką Maggie i synem Georgem. - Nasza córka jest na półrocznej wymianie w Berlinie. Przelecieliśmy ją odwiedzić i nie mogliśmy nie przyjechać do Żagania - wyjaśniają państwo Derk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?