MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ależ nas grypa ścięła!

Henryka Bednarska
Chorujemy na potęgę, przychodnie trzeszczą w szwach. Coraz trudniej dostać się lekarza. - Nie jesteśmy w stanie przyjąć więcej pacjentów - powiedział nam wczoraj Jan Jarosz, szef gorzowskiej przychodni.

Wtorek: czuję się podle, no i wściekle kaszlę. Środa: mam temperaturę, w aptece dostaję lek przeciwgorączkowy, syrop. Czwartek: kaszel wykańcza, aż rozrywa, w południe boli każda kosteczka, nóg prawie nie mam, głowa pęka, leżę; nocka tragiczna, kaszel nie daje mi spać, leki nie pomagają, chyba umrę. Piątek: idę do lekarza. Jest parę minut po ósmej. - Do doktora nie ma numerków - słyszę w rejestracji.

Przyjmie, nie przyjmie?

- A inni lekarze rodzinni? - pytam.
- Też do nich nie ma - mówi pani.
- Co mam robić? - dopytuję zrozpaczona. Z drugiej strony wzruszenie ramion. Kurczę, myślę, dziesięć lat nie byłam u swego lekarza, nawet nie pamiętam, jak wygląda, płacę składki i mam odejść z kwitkiem! - Może pani sama zapytać lekarza, czy przyjmie - słyszę. Idę. Przed drzwiami kilka osób. Stoję, kaszlę, łzy mi same lecą. A jak mnie nie przyjmie, myślę. Stoję. I nagle widzę znajomego lekarza. Patrzę błagalnie. Mówi, żebym poszła po kartę. - O, dawno pani nie było - pani z rejestracji podsuwa deklarację do wypełnienia. Mam potworny atak kaszlu. - Rzeczywiście jest pani chora - stwierdza pani. Chce mi się krzyczeć!

Wczoraj byłam w tej samej przychodni. Od okienka odchodzi Mariola Szemiat. Słania się na nogach. - Próbowałam się zarejestrować, żaden nie przyjmie - mówi. I jak ja idzie pod drzwi gabinetu (później dowiem się, że będzie przyjęta). Z innego wychodzi pani Lilianna. - Zapisałam się jeszcze w piątek - tłumaczy.

Sylwia Kurczewska, dyr. ds. ekonomicznych przychodni przy Walczaka w Gorzowie, tłumaczy, że teraz trudniej umówić się z lekarzem niż zawsze. - Do lekarza może nie być numerków, ale my musimy pacjentowi zagwarantować opiekę. Nie słyszę, żeby był odsyłany - mówi. Tłumaczy, że rejestratorki medyczne wstępnie określają stan chorego, ale ostateczna ocena należy do lekarza. - Jak ma wątpliwości, powinna do niego wysłać pacjenta - mówi.
Mnie też w końcu wysłała...

Żądaj lekarza

Chorujemy na potęgę. Od września do 7 stycznia na grypę i podobne choroby zachorowało w Lubuskiem 350 osób. Tylko w ostatnim tygodniu - aż 412! Co ma robić pacjent, gdy trafia do przepełnionej przychodni? - Ma prawo żądać, by jego stan zdrowia ocenił lekarz - twierdzi Sylwia Malcher-Nowak z oddziału NFZ w Zielonej Górze.

Tymczasem lekarze rodzinni mówią, że nie są w stanie przyjąć więcej chorych. - Niektórzy z nas mają po 60-90 pacjentów dziennie - stwierdza Jan Jarosz, szef przychodni przy Gwiaździstej w Gorzowie. Lekarz Barbara Niemiec-Maślejak z przychodni w Miedziowym Centrum Zdrowia w Głogowie: - Mamy niebotyczną liczbę chorych. Dziennie przyjmujemy średnio 40 osób, teraz 70.

Sama też jest chora, pierwszy raz od dziesięciu lat. Nie inaczej jest w Szprotawie. - Mamy całe poczekalnie ludzi - przyznaje lekarz Kazimiera Roszak z przychodni. Według Jarosza jedyny ratunek w tym, że starsi pacjenci zrezygnują teraz z wizyt np. po leki. - Często jest tak, że mają jeszcze spory zapas. Niech dadzą szansę innym, tym, co potrzebują pomocy - apeluje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska