Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akcja w szrotach

Aleksandra Gajewska-Ruc
Policjanci wciąż sprawdzają pochodzenie każdej z części.
Policjanci wciąż sprawdzają pochodzenie każdej z części. arch. policji
Policjanci wciąż sprawdzają pochodzenie części.

Po nitce do kłębka, a może odwrotnie, od kłębka do nitki. Tak trafili międzyrzeccy policjanci do dwóch składowisk części samochodowych w okolicy Żar. Prawdopodobnie kradzionych.

Element układanki
- Cały żarski wątek jest elementem dużej prowadzonej przez nas sprawy „matki”. Mieliśmy sygnał o kradzionych częściach samochodowych wystawianych na serwisach aukcyjnych. W czasie działań wyszło na jaw, że mogą pochodzić z Żar. Gdy policjanci wjechali na teren szrotów okazało się, że jest to cała kopalnia przedmiotów, które mogą pochodzić z kradzionych aut. Na miejscu pracuje biegły, który na bieżąco kwalifikuje np. po numerach win, które części są kradzione - mówił prok. Tomasz Chechła z międzyrzeckiej prokuratury.

Akcja była starannie zaplanowana. Dwie grupy policjantów jednocześnie wkroczyły na teren prywatnej posesji w Mirostowicach Górnych, obok której, na polu, znajduje się potężne składowisko wraków aut oraz na teren autoszrotu przy żarskiej obwodnicy. Właścicielem obu miejsc jest ten sam człowiek, 35-letni Tomasza K.

Całe tiry części
Do wywiezienia zabezpieczonych 1,5 tys. części ze składowisk potrzebne były ciężarówki. Znajdowały się tam różne elementy od mechanicznych części karoserii, po elektronikę, poduszki powietrzne, czy siedzenia.

- Trwają działania przy zabezpieczaniu sprzętu. Okaże się czy pochodzi z kradzieży na terenie kilku europejskich państw - mówi rzeczniczka policji asp. Justyna Łętowska.

To nie pierwsza interwencja policji u Tomasza K. W sierpniu, 2012 roku kryminalni wjechali na teren jego szrotu przy ul. Zgorzeleckiej w Żarach.

Wtedy na jakiś czas zamknięto zakład. W pomieszczeniach znaleziono części, których większość pochodziła z samochodów kradzionych na terenie Polski i Niemiec. Niektóre wyglądały jakby niedawno wyjechały z salonu. Były tam części z marek samochodów, wartych nawet 280 tys. zł. Z szacunków śledczych wynikało, że wartość zajętych wówczas części mogła wynosić nawet 100 tys. zł. Mężczyznę aresztowano na trzy miesiące. Za paserstwo części samochodowych groziło mu do pięciu lat więzienia.

Tomasz K. usłyszał wyrok w marcu zeszłego roku. Skazano go na dwa lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Wiele wskazuje na to, że czekają go kolejne problemy z wymiarem sprawiedliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska