MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Afganistan w lubuskiej wersji

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
W Wędrzynie nasi żołnierze mieli okazję zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia z Pawłem Małaszyńskim (kuca pierwszy z lewej).
W Wędrzynie nasi żołnierze mieli okazję zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia z Pawłem Małaszyńskim (kuca pierwszy z lewej). Dariusz Brożek
Nasi żołnierze wystąpili ostatnio w filmie przygodowym i dwóch dokumentalnych. W niedzielę zobaczymy ich razem ze znanymi aktorami Iloną Ostrowską i Pawłem Małaszyńskim w serialu "Misja Afganistan".

Pod koniec września na ekrany polskich kin wszedł film przygodowy dla młodzieży "Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa". Cześć scen zrealizowano latem 2010 r. w podziemiach Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego koło wsi Pniewo. To kolejna produkcja w historii polskiej kinematografii, w której "zagrały" międzyrzeckie bunkry. Pierwszą był film "Jarzębina Czerwona", w którym nasze fortyfikacje występują jako umocnienia… Wału Pomorskiego!

- Również teraz bunkry nie wystąpią pod własną nazwą. Będą wojskową bazą na Pomorzu, w której podczas drugiej wojny Niemcy prowadzili eksperymenty z przenoszeniem w czasie. Mimo tego mamy sporą i darmową reklamę. We wtorek odwiedziła nas grupa turystów, którzy o bunkrach dowiedzieli się właśnie z tego filmu i postanowili zobaczyć je na własne oczy - mówi Leszek Lisiecki, dyrektor muzeum fortyfikacji i nietoperzy w Pniewie pod Międzyrzeczem.

W jednej ze scen występują żołnierze 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza. Zobaczymy ich także w serialu "Misja Afganistan", w którym zagrają obok gwiazd polskiej telewizji i kina. M.in. Pawła Małaszyńskiego i Ilony Ostrowskiej. Cichociemny Tadeusz z "Czasu Honoru" wcieli się w postać porucznika Pawła Konaszewicza, natomiast Lucy z bijącego rekordy popularności "Rancza" będzie jednym ze sztabowców. Serial ma 13 odcinków. Dwa pierwsze zobaczymy już w niedzielę, 14 października, o 22.00 w Canal+. - To pierwszy polski serial o udziale polskich żołnierzy w misjach w Afganistanie - zaznacza Agatha Slaby, rzeczniczka Canal+.

Uczyli aktorów żołnierskiego abecadła

Międzyrzeczanie byli statystami, a także konsultantami przy nagrywaniu poszczególnych scen. Uczyli aktorów militarnego abecadła. Od podpinania magazynków i przeładowywania karabinów beryl, po wsiadanie i desantowanie z transporterów rosomak. - Staraliśmy się wykształcić w nich odruchy bojowe. Nie było to łatwe, gdyż większość z aktorów nie miała wcześniej do czynienia z wojskiem. Dlatego włożyliśmy ogrom pracy, żeby na ekranie wyglądali jak rasowi żołnierze - opowiada ppor. Tomasz Doliński z 17. WBZ, który był konsultantem podczas realizacji serialu.

Dlaczego filmowcy zaprosili do współpracy Lubuszan? Pancerniacy i piechurzy z naszych garnizonów obstawiali kilka kolejnych misji. Pierwsze sceny nagrywano tuż po powrocie międzyrzeczan z Afganistanu. - Przy realizacji tego serialu było zaangażowanych około 30 naszych żołnierzy. Większość z nich służyła w Afganistanie i wcześniej w Iraku - zaznacza por. Martyna Fedro-Samojedny z "siedemnastej".

Wyżyny prowincji Ghazni "zagrają" w serialu lubuskie poligony. W pierwszym odcinku zobaczymy przygotowania do misji, nagrywane przed rokiem pod Wędrzynem. W następnych odsłonach bazą "misjonarzy" będą baraki i kontenery ustawione na żagańskim poligonie. - Wyglądają bardzo autentycznie. Aż nie mogłem uwierzyć, że to nasz poligon. Filmowcy pobawili się trochę światłem i z pasów taktycznych zrobił się Afganistan - opowiada ppor. T. Doliński.

Jedna z drugoplanowych ról przypadła rosomakom międzyrzeczan. W filmie zobaczymy też most, zmontowany pod Świętoszowem przez saperów z Głogowa. Podobny został wybudowany w Afganistanie pod nadzorem naszych inżynierów. Bo - jak podkreślają byli "misjonarze" - film opowiada także o pomocy humanitarnej, która trafia do afgańskich cywili za pośrednictwem wojska.

Bronił ratusza w Iraku

Kamery filmowców nie robiły większego wrażenia na żołnierzach 7. batalionu strzelców konnych z Wędrzyna. Przyzwyczaili się do nich podczas ubiegłorocznej misji w Afganistanie. W ich bazie zacumowała na kilka tygodni ekipa telewizyjna. Plonem jest dwunastoodcinkowy dokument "Afganistan, dziewiąta zmiana", który można było obejrzeć w TVN Turbo.

- Ostatnio ukazała się także książka pod tym samym tytułem. Jej fabuła została oparta na naszej zmianie, ale to filmowa fikcja - mówi dowódca batalionu ppłk Rafał Miernik, który przed rokiem dowodził w Afganistanie jednym ze zgrupowań bojowych.

Literacka fikcja przeplata się z prawdziwymi wydarzeniami w książce "Rebelia", której akcja rozgrywa się podczas drugiej zmiany naszych żołnierzy w Iraku w 2004 r. Jej autora Marcina Gawędę zainspirowała m.in. największa bitwa stoczona przez naszych żołnierzy od zakończenia drugiej wojny światowej. Chodzi o kilkudniowe walki o ratusz w Karbali, którego bronili zwiadowcy dowodzeni przez kpt. Grzegorza Kaliciaka z "siedemnastej". W książce międzyrzecki oficer występuje jako Kalicki, pisarz zmienił też nazwiska innych międzyrzeczan. - Ale w taki sposób, że każdy wie, o kogo chodzi - komentują.

Przez kilka lat bitwa o ratusz w Karbali była tematem tabu. W 2009 r. kpt. Kaliciak otrzymał za nią buzdygana i tytuł "Żołnierza Roku". Potem awansował na majora i zastępcę dowódcy 1. batalionu Ziemi Rzeszowskiej. Teraz jest konsultantem filmu na temat walk w Karbali. Jego zwiastunem był dokument, który wiosną wyemitowała stacja TVN. Marcin Friedrich pokazał w nim wojnę bez retuszu i gwiazdorskich póz. Są za to eksplozje granatów moździerzowych i rakiet, którymi rebelianci ostrzeliwali Lubuszan. Żołnierze mówią o swoim strachu i wspominają kolegów, którzy po bitwie zrzucili mundury, lub przeszli do korporacji najemników Blackwater (to największa firma ochroniarska na świecie, obecnie nazywa się Academi LLC).

Rozczarowanie na koniec

"Misja Afganistan" jest bardziej poprawna od dokumentu z Iraku. Nie epatuje drastycznymi scenami. Zobaczymy wprawdzie eksplozje pod wojskowymi pojazdami, ale scenarzyści i reżyserzy oszczędzili widzom widoku strumieni krwi i ciał poszarpanych przez eksplozje min-pułapek. Czy przez wojskową "kuratelę" film stracił na wiarygodności?

- Wręcz odwrotnie. Pokazuje codzienne życie żołnierzy na misji. Widzowie i czytelnicy znają Afganistan z relacji o zamachach na naszych żołnierzy, albo ewentualnie krótkich informacji prasowych lub kilkusekundowych migawek w telewizji o ich sukcesach w walce z terrorystami. Serial pokazuje natomiast misję od kuchni. Ich codziennie problemy oraz rozterki związane z rozstaniem z bliskimi - zapewnia mjr Szczepan Głuszczak, szef sekcji prasowej 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej.

Podobnego zdania jest ppłk R. Miernik. To jeden z najbardziej doświadczonych oficerów liniowych w lubuskiej dywizji. Ostatnio dowodzony przez niego batalion został zaliczony do elitarnej grupy najlepszych pododdziałów wojsk lądowych. Teraz żołnierze przygotowują się do dyżuru w Weimarskiej Grupie Bojowej, czyli unijnych siłach szybkiego reagowania. - Dzięki naszym konsultantom reżyserzy i scenarzyści "Misji" uniknęli błędów, które popełnił na przykład Władysław Pasikowski podczas nagrywania "Demonów wojny według Goi". Jego bohaterowie mają różne mundury, źle dobrane naszywki i niekompletny ekwipunek. Berety noszą jak francuskie nastolatki. I broń też. W ocenie żołnierzy, to było po prostu nieprofesjonalne - ocenia Miernik.

Aktorzy "Misji" paradują w mundurach z naszywkami 17. WBZ. Zdaniem mjr Sz. Głuszczaka, to promocja międzyrzeckiej brygady i jednocześnie całej lubuskiej dywizji. W ostatnim odcinku "Misji" zobaczymy powrót żołnierzy do kraju. Oraz ich rozczarowane przyjęciem. Udział Polaków w afgańskiej wojnie budzi bowiem skrajne emocje. Ma wielu przeciwników, o czym można się przekonać przeglądając internetowe fora. Filmowcy i żołnierze zapewniają, że serial nie jest propagandową tubą sztabowców i polityków. - To film o ludziach, którzy znaleźli się w ekstremalnej sytuacji. Ich traumach i lękach, ale także o radościach i codziennym życiu żołnierzy na misjach - przekonuje A. Slaby.

Dowodzący "siedemnastą" gen. bryg. Rajmund Tomasz Andrzejczak nie pojechał na przedpremierowy pokaz dla vipów, dziennikarzy i wojskowych konsultantów. W Międzyrzeczu zatrzymały go służbowe obowiązki. Widział jednak pierwszy odcinek i zapewnia, że to autentyczny obraz wojska.

- To nie jest film dokumentalny, czy historyczny, choć niektóre wątki oparto na autentycznych wydarzeniach. Nie ma w nim patosu "Lotnej", czy taniej demagogii. Po prostu opowiada o żołnierzach - komentuje generał.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska