MKTG SR - pasek na kartach artykułów

A jednak Odra nie taka straszna!

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Lyndra Weaver (z piłką) była w sobotę niemożliwa. Zawodniczka KSSSE AZS PWSZ nie tylko zdobyła double-double, ale również zostawiła na parkiecie i serce, i płuca
Lyndra Weaver (z piłką) była w sobotę niemożliwa. Zawodniczka KSSSE AZS PWSZ nie tylko zdobyła double-double, ale również zostawiła na parkiecie i serce, i płuca Bogusław Sacharczuk
Nasi kibice przyszli w sobotę na mecz gorzowianek z brzeską ekipą z duszą na ramieniu. Tymczasem z dużej chmury mały deszcz, bo zamiast katuszy, obejrzeli przyjemne z pożytecznym. Czyli ładną grę pupilek i cenne zwycięstwo.

KSSSE AZS PWSZ GORZÓW - ODRA BRZEG 56:40 (15:8, 19:11, 11:12, 11:9)

KSSSE AZS PWSZ GORZÓW - ODRA BRZEG 56:40 (15:8, 19:11, 11:12, 11:9)

KSSSE AZS PWSZ: Smalley 16, Weaver i Johnson po 12, Skobel 10, Kaczmarczyk 1 oraz Trębicka 5, Maruszczak, Sobek, K. Jaworska i Szajtauer po 0.
ODRA: Starling 12, Koczubei 7, Żyłczyńska 6, Daniel 5, Ellis 2 oraz Buszta 4, Małaszewska i Oses po 2, Kędra 0.
Sędziowali: Andrzej Zalewski (Poznań) i Anna Roguz (Szczecin). Widzów 1.000.

To było to! Akademiczki potwierdziły, że poprawna gra w pucharowym spotkaniu w Toruniu nie była jednorazowym wyskokiem. Co prawda Odra to nie Energa, ale taka postawa jak ta z weekendu, mocno raduje. I pozwala z dużym optymizmem wyglądać jutra. - Chciałbym, abyśmy w przyszłości byli tak świetnie przygotowani, jak w tym pojedynku. Dziewczyny zrealizowały sto procent założeń! - komplementował podopieczne Dariusz Maciejewski, trener KSSSE AZS PWSZ.

Coś w tym było. Od pierwszej minuty żadnej mowy o panice czy traumie, a wyłącznie luz, spokój i poczucie własnej wartości. Nasze wyszły na parkiet tak dobrze usposobione, jakby w ogóle nie przejmowały się tym, że tuż przed świętami ktoś, wbrew ich woli, wsadził je na narowistego konia. Od Nowego Roku galop jest przecież szalony: sezon w pełni, więc i czasu na drastyczną zmianę taktyki nie było. Bo na boga, co można wymyślić na kilku treningach i raptem dwóch meczach?!

A jednak! Maciejewski nie pierwszy raz udowodnił, że tytuł "trenera roku 2011", który otrzymał w naszym plebiscycie, należy się mu jak psu buda. Stare zapiski trafiły do kosza, przyszła pora na budowę nowej jakości. I niech nikogo nie zmyli początkowe prowadzenie Odry. Bo co z tego, że rywalki miały ogromną ochotę na sukces, jak przez 40 minut nie pokazały niczego, co by je do tego sukcesu przybliżyło.
Zgoda, po dwóch minutach ścierpła nam skóra, gdyż po trójce machnęły Jessica Starling i Justyna Daniel. Przegrywaliśmy 2:6, ale potem przyjezdne bardziej przypominały potulnego baranka niż głodnego wilka, który mógłby rozszarpać nasze skromne stadko. Gościom brakowało m.in. podstawowych atutów, którymi od grudnia straszyły rywalki. Takich, jak choćby agresja pod tablicami (trzy trafione wolne na sześć) czy wysoka skuteczność.

Indywidualnie Odra też bez mocy. Rozgrywająca Inna Koczubei miała być groźna z dystansu, a nie była. Owszem pozwoliliśmy oddać jej aż 11 rzutów, ale Ukrainka wykorzystała tylko jeden. Słabiej grały Natalia Małaszewska i Justyna Daniel, mniej widoczne niż do tej pory były też Amerykanki.

Za to w KSSSE AZS PWSZ prawie każda zawodniczka na plusie. Pewna ręka Allison Smalley, walcząca za trzy Lyndra Weaver, skuteczna w obronie i ataku Paris Johnson. Jeśli dorzucimy do tego tylko trzy pomyłki w rzutach osobistych (17 celnych) i aż 49 zbiórek, to mamy obraz tego, co działo się na parkiecie.
Mecz ułożył się po naszej myśli od wspomnianego 2:6. Później, aż do ostatniej minuty pierwszej kwarty(!), punkty zdobywały już tylko gorzowianki. I to aż trzynaście z rzędu! Scenariusz wprost skrojony pod naszego kibica. W drugiej i trzeciej odsłonie oczy również często świeciły się nam ze szczęścia, bo takie cudowne fragmenty zdarzyły się nam w sobotę wiele razy.

Odra dopiero na początku czwartej kwarty uświadomiła akademiczkom, że jeśli chodzi o zwycięstwo, to nasze nie są jeszcze nawet wpół drogi. Dwie udane akcje i zrobiło się "tylko" 45:35. Sytuacja prędko jednak została opanowana. Gładkie 9:0 i dzięki temu najwyższe prowadzenie w meczu. Starczyło, aby na parkiecie w ostatnich 51 sekundach pokazały się cztery juniorki, w tym dwie debiutantki: Magdalena Szajtauer i Natalia Sobek.

Wypowiedzi

Dariusz Maciejewski
trener KSSSE AZS PWSZ

- Z przebiegu meczu zwycięstwo zwyczajnie nam się należało. Wygraliśmy dzięki znakomitej obronie. Jeśli chcemy dorzucić kolejne wygrane, to musimy grać tak, jak w sobotę. W ataku nie mamy tak dużej siły rażenia i dlatego musimy starać się powstrzymać rywalki na poziomie sześćdziesięciu punktów. W pojedynku z Odrą kluczowe były zbiórki. Dzięki temu wykonaliśmy kilka powtórzeń akcji oraz dobitek. W miarę szybko wypracowaliśmy sobie bezpieczną przewagę, więc uniknęliśmy nerwów w samej końcówce.

Agnieszka Skobel
skrzydłowa akademiczek

- Byłyśmy bardzo dobrze przygotowane. Wiedziałyśmy, jak się ustawiać, poruszać i jak ograniczać ruchy rywalek. Nawet jak zdarzało się zamieszanie, to nadrabiałyśmy to walecznością. Widać to zwłaszcza w zbiórkach. Nasza skuteczność nie była oszałamiająca, ale pod koszami dawałyśmy z siebie wszystko. Może dlatego później brakowało sił w ataku, bo w defensywie wylewałyśmy siódme poty. Cieszę się, że dziś kibicom pokazały się młode zawodniczki. To dla nich sygnał, że warto ciężko pracować na treningach.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska