A grzyb rośnie

Albin Dyrka zaprosił reporterów "GL" na krótki spacer po wsi, w której mieszka. Dlaczego? Mężczyzna postanowił pokazać dowody na to, że urząd gminy za mało wspiera Drzewicę. Rozpoczęliśmy od okolic wiejskiej świetlicy, która leży niecałe 100 metrów od domu sołtysa.

- Od dłuższego czasu zwracam na sesji uwagę, że rynnie na świetlicy wiejskiej brakuje jednego elementu. Przez co po deszczu woda spływa na elewację, niszczy ją - mówi A. Dyrka, spoglądając w górę i pokazując cieknącą z rynny wodę. - Niestety, moje prośby wciąż są nieskuteczne. A grzyb na ścianie rośnie z każdym dniem.
Spod świetlicy poszliśmy z sołtysem wzdłuż głównej ulicy we wsi. I tam znalazły się sprawy, które gospodarzowi spędzają sen z powiek. - Brakuje chodnika. Wójt obiecał nam go już dawno. Wciąż czekamy. Bez tego przy drodze jest niebezpiecznie. Szczególnie boimy się o dzieci.
Przeszliśmy kilkaset metrów do przystanku autobusowego. Tu zatrzymaliśmy się najdłużej. - No i jak on wygląda? Wstyd. Przecież ta wiata pamięta jeszcze czasy zamierzchłej komuny. Wychodzi tu wyraźnie niedbałość urzędników o naszą wieś - dodaje A. Dyrka.

Żal sołtysa jest wielki. Zauważył on, że w innych miejscowościach inwestycji jest więcej. - Weźmy np. szkoły. W całej gminie, no może poza bytnicką, są wizytówką wsi. U nas wszystkie budynki są w opłakanym stanie - mówi.
W imieniu wszystkich mieszkańców Drzewicy skontaktowaliśmy się z wójtem gminy. W kilku sprawach nie zgadza się on z sołtysem. - Rynna rzeczywiście ma drobną usterkę. Jedna z końcówek została skradziona. W najbliższych dniach, przy okazji czyszczenia, tę sprawę załatwimy. Jeśli chodzi o wiatę, to jestem skłonny dać mieszkańcom farbę. Niech ją pomalują - mówi Zdzisław Krugliński.
A chodnik? Wójt odpowiada: - Najpierw musi być kanalizacja, dopiero potem można myśleć o budowie dróg i chodników.