Rozkład jazdy autobusów w Nowym Żabnie jest tak krótki, że w minutę można nauczyć się go na pamięć. Gdy tamtejsi mieszkańcy potrzebują dostać się do Nowej Soli, częściej niż ofertę PKS wybierają podróż rowerem, zabierają się razem z sąsiadem, który ma samochód, lub decydują się na podróż piechotą. - Tak po prostej, to do parku Odry jest jakieś 40 minut - mówi Agata Spychała, którą spotykamy idącą poboczem w stronę krajowej "trójki". - Jak ktoś młodszy, to idzie. Ale co mają zrobić osoby starsze? - pyta. - Zostały nam trzy autobusy dziennie. I to tylko w dni robocze, bo w weekendy, nic nie jeździ! - dodaje. - Jest ten poranny autobus, ale jak dzieci pojadą nim do szkoły to i tak spóźniają się na lekcje, bo raz, że on późno jedzie, a dwa, że na miejscu trzeba jeszcze dojść kawałek do szkoły - opowiada pani Agata.
Wjeżdżamy w głąb wsi. Od napotkanych mieszkańców słyszymy przeróżne historie, jakie zdarzyły się w ciągu ostatnich dwóch tygodni, odkąd zlikwidowano większość kursów. - Jeden starszy pan, to trzy godziny siedział na przystanku, żeby wrócić z Nowej Soli. W upale! - opowiadają sklepowe z nowego Żabna. Po wsi krąży już anegdotka o paniach, które oczekiwanie na autobus umilają sobie szydełkowaniem i robieniem na drutach.
Jedziemy dalej. Tuż za przystankiem spotykamy Krystynę Miniach. Jej zdanie ani trochę nie odbiega od głosów, które od tej pory usłyszeliśmy. - Jak się już jedzie tym autobusem to i tak potem trzeba się nieźle cofać, np. do lekarza. Bo on się nie zatrzymuje na Starym Żabnie tylko na ul. Wojska Polskiego - tłumaczy. - Z powrotami jest podobnie. Żeby pojechać do Nowej Soli, to trzeba cały dzień zmarnować. Można zapomnieć o jakichś większych zakupach - dodaje pani Krystyna.
W położonym dwa kilometry dalej Ciepielowie wcale nie jest lepiej. - Jesteśmy odcięci od świata - kiwa głową pani Teresa.
Władze gminy sytuacje znają, i jak deklarują, robią wszystko, by ją poprawić. - Ostatnio nawet pielgrzymka sołtysów była u pani prezes PKS, my też wysłaliśmy pismo i będziemy się starać o przywrócenie tych kursów między godziną 8.00 a 14.00. Być może uda nam się coś wynegocjować - mówi Jarosław Dykiel, wójt gminy wiejskiej Nowa Sól. - Może być ciężko z kursami wieczornymi, ale postaramy się znaleźć jakiś kompromis - dodaje.
Zmiany są możliwe
- Póki co zbieramy sygnały od mieszkańców i prowadzimy rozmowy też z innymi przewoźnikami. Różnie to wygląda, bo przed uruchomieniem kursu trzeba postarać się o odpowiednie pozwolenia, poza tym, niektórzy mają problem z taborem, inni z kierowcami... - tłumaczy J. Dykiel.
A żadną tajemnicą jest fakt, że przewoźnicy nie chcą jeździć na mało opłacalnych trasach. Gabriela Krzyżańska, szefowa nowosolskiego PKS, twierdzi, że pasażerowie na kurs z Nowego Żabna bądź Ciepielowa, to "incydentalne przypadki". A nie ma tu takiej gminy, którą było by stać na dopłacanie do każdego, nieopłacalnego kursu. Bo tych jest po prostu zbyt wiele.
- Zasadnicza komunikacja jest, jaka jest. W tej chwili do gmin docierają sygnały na ten temat. Wszystko jest na żywo obserwowane - komentuje G. Krzyżańska. - Jeśli zgłoszą się do nas wójtowie z propozycjami, będziemy rozmawiać - dodaje.
Więcej o problemach z nowym rozkładem jazdy przeczytasz w sobotnio-niedzielnym "Tygodniku Nowej Soli
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?