20 stycznia, 1945 rok. Do niemieckich obozów zagłady i podobozów dotarł rozkaz ewakuacji. Żołnierze czym prędzej uformowali kilkusetosobowe kolumny więźniarek i pędzili je polnymi drogami, wzdłuż szlaków komunikacyjnych, by nie tamować ruchu wojsk niemieckich na drogach utwardzonych i nie powodować paniki wśród ludności niemieckiej.
Podczas marszu śmierci, który trwał ponad trzy miesiące, więźniarki pochodzenia żydowskiego, narodowości polskiej, czeskiej, słowackiej, węgierskiej, holenderskiej i belgijskiej przeszły setki kilometrów, przemieszczając się przez wsie i miasta niemieckie: Świętno, Jaromierz Stary i Nowy, Kargowę, Wojnowo, Sulechów, Zieloną Górę, Nową Sól, Zwikau, Drezno i Heimbrechts do Bawarii. Trasa usiana była licznymi mogiłami. Schorowane, słabe więźniarki, które nie miały sił, by iść dalej, były rozstrzeliwane. Taki los spotkał 41 kobiet, które zostały zamordowane w lesie w Starym Jaromierzu. O zbrodni miał się nikt nie dowiedzieć. Stało się inaczej. Wiele lat po wojnie Florian Drzymała (rocznik 1925), mieszkaniec wioski wskazał miejsce mordu. W wywiadzie przeprowadzonym przez B. Chmiela i B. Gasztyka mężczyzna opowiedział o tragicznych wydarzeniach.
PANI ZOFIA RÓWNIEŻ PAMIĘTA MARSZ ŚMIERCI
- 25 stycznia do Starego Jaromierza doszła kolumna około tysiąca kobiet i zatrzymała się tam w celu zjedzenia posiłku. Później dowiedziałem się, że były to kobiety z załogi fabryki włókienniczej w Nowej Soli. Podczas ewakuacji fabryki załogę podzielono na dwie kolumny po ok. 1000 osób. Były to prawdopodobnie Polki z Łodzi, które były spokrewnione ze Żydami. W skład kolumny wchodziły kobiety i dziewczęta w wieku 15-30 lat, wartownicy i jedna furmanka, na której były narzędzia mające służyć do kopania rowu przeciwczołgowego oraz kocioł do przyrządzania posiłków. Wszystkie więźniarki miały ogolone głowy i dodatkowo każda posiadała koc, którym szczelnie się opatulały – wspomina F. Drzymała.
- Z konwoju odłączono kobiety, które były za słabe do dalszego marszu. Dowódca rozkazał sołtysowi wsi dostarczenie trzech furmanek w celu, jak to wyjaśnił, odwiezienia owych kobiet do szpitala. Sołtys wyznaczył gospodarza, u którego byłem parobkiem, do dostarczenia jednej furmanki, ale ponieważ gospodarz był juz stary (miał 86 lat) to wyznaczył mnie jako woźnicę. Po przybyciu na polanę znajdującą się w połowie drogi między Starym a Nowym Jaromierzem, gdzie znajdował się rów oddzielający las państwowy od prywatnego, wartownicy nakazali nam zatrzymać się, a kobietom schodzić pojedynczo i tak je rozstrzeliwali. Kobiety zachowały milczenie, nie płakały, śmierć przyjęły z pokorą. Gdy trwała egzekucja usłyszałem tylko, jak jedna z nich powiedziała do drugiej coś co brzmiało jak "Serwus Hela", „Szalom”. Jedna z więźniarek wyskoczyła między parę koni i ją zabili na końcu – opowiada mężczyzna. Większość kobiet przyjęła śmierć w milczeniu.
Florian Drzymała nie powiadomił od razu władz wojskowych, bo obawiał się, że Rosjanie rozstrzelają wszystkich Niemców ze wsi, którzy nie mieli z tą zbrodnią nic wspólnego. Po odbyciu służby wojskowej poinformowało tym wójta, ale on zignorował tę informację. Zeznania złożył dopiero w 1960 roku.
To właśnie dzięki wspomnieniom naocznego świadka udało się ustalić miejsce mordu i jeszcze w sierpniu 1960 ekshumowano szczątki i przeniesiono je na cmentarz parafialny w Kargowej. Obecnie na miejscu kaźni znajduje się kamień pamiątkowy na którym umieszczono napis : „Miejsce na którym hitlerowcy w 1945 r. zamordowali 41 kobiet”.
A co z pozostałymi więźniarkami? 6 maja 5 Dywizja Piechoty Armii Amerykańskiej odnalazła w miejscowości Prachatic (Czechy) pozostałe przy życiu 138 kobiet z kolumny marszu śmierci. W kolejnych kilku dniach, mimo wysiłków lekarzy, zmarło jeszcze 40. Wśród 98, które ocalały, znalazło się tylko kilka znad Jeziora Sławskiego. Marsz trwał 106 dni i liczył ponad 800 kilometrów.
Lokalna społeczność pielęgnuje pamięć o zabitych więźniarkach. W styczniu w Kargowej co roku odbywają się obchody rocznicy tragicznych wydarzeń na ziemiach kargowskich. Mieszkańcy gminy składają pod kamieniem biało-czerwone wieńce, palą znicze i śpiewają patriotyczne pieśni. Relacja z tegorocznych obchodów już w poniedziałkowym wydaniu Gazety Lubuskiej.
ZOBACZ, JAK WYGLĄDAŁY OBCHODY W POPRZEDNICH LATACH:
Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?