MKTG SR - pasek na kartach artykułów

71-latek nie wyobraża sobie życia bez siłowni

Konrad Kaptur
- Uwielbiam pływać, jeżdżę na rowerze. Aktywność ruchowa to mój nałóg - mówi 71-letni Teofil Modzelewski z Polkowic.
- Uwielbiam pływać, jeżdżę na rowerze. Aktywność ruchowa to mój nałóg - mówi 71-letni Teofil Modzelewski z Polkowic.
Teofil Modzelewski z Polkowic ma 71 lat. Z pewnością jednak nie jest zwykłym starszym panem, bo entuzjazmu, życiowej werwy, uśmiechu na twarzy, a przede wszystkim siły pozazdrościć może mu nie jeden młodzieniaszek.

Pan Teofil od 15 lat jest na emeryturze. Od 15 lat także systematycznie, co najmniej trzy razy w tygodniu przychodzi do siłowni Klubu Podnoszenia Ciężarów w Polkowicach i przerzuca tony żelastwa. W trakcie jednego treningu zazwyczaj około 50. Potrafi wycisnąć 200 kilogramów, a także zarzucić na plecy sztangę o wadze nawet 300 kilogramów. Jak na 71-latka pradziadka całkiem nieźle. Tym bardziej, że przed laty lekarze straszyli go kalectwem.

- 30 lat temu usłyszałem, że mój kręgosłup jest w takim stanie, że nie będę mógł chodzić. Lekarze nie chcieli zgodzić się na to, bym pracował w kopalni. Powiedziałem im wówczas, że będę pracował i nie tylko chodził, ale nawet tańczył. Czas przyznał mi rację. Lekarze nie zawsze mają rację. Silny charakter, upór i dobre nastawienie potrafią czynić cuda. Jestem tego przykładem - przyznaje pan Teofil przygotowując sztangę do kolejnego ćwiczenia, które za chwilę sobie zaordynuje.

Przykład polkowiczanina pokazuje jak duże znaczenie w życiu ma upór, nastawienie psychiczne, a także entuzjazm i hart ducha. Pan Teofil, jako sybirak, człowiek, który przeżył rzeczy i wydarzenia, o których większość z nas jedynie czytała w książkach, miał wiele powodów do tego, by się załamać. Pomimo tego nie zrobił tego i dziś prezentuje się wyśmienicie. Wspaniała sylwetka, wielka siła i dobry humor. Dlatego też cieszy się on pośród młodych polkowiczan dużym uznaniem, a tym, którzy niedowierzają w jego opowieści o tym, ile to kilogramów potrafi dźwignąć, jeśli trzeba udowadnia to własnoręcznie.

- Kiedyś podniosłem jednego z kolegów, o wiele młodszego ode mnie i wrzuciłem na daszek nad wejściem do klatki jednego z bloków. Potem go zdjąłem, ubaw był po pachy. Bo ja jestem narwany, w domu nie usiedzę. Ciepłe kapcie i telewizor to nie dla mnie - przyznaje polkowiczanin.

Choć dźwiganie ciężarów stało się dla pana Teofila prawdziwą miłością i narkotykiem, bez którego nie wyobraża on sobie swojego życia, to nie jest to jedyna forma aktywności ruchowej, którą uprawia.

- Uwielbiam pływać, jeżdżę na rowerze. Aktywność ruchowa to mój nałóg. Dzięki temu czuję się dobrze, nie narzekam jak inni w moim wieku. Jestem pozytywnie nastawiony do życia. Wolę się uśmiechać niż załamywać ręce. Sport to coś pięknego, to moja miłość, mój narkotyk. Nie wyobrażam sobie swojego życia bez siłowni, bez ćwiczeń. Gdyby tego nie miał, nie dałbym rady - przyznaje polkowiczanin.

Pan Teofil, jak na prawdziwego człowieka sportu przystało nie tylko sam uprawia różne dyscypliny, ale również chętnie przygląda się sportowej rywalizacji polkowickich drużyn. Można go zobaczyć na meczach koszykówki, piłki ręcznej, a także, co zrozumiałe, podczas zawodów sztangistów. Przykład polkowiczanina to żywy dowód na to, że w zdrowym ciele zdrowy duch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska