Czworonogi... W filmie "White God" węgierskiego reżysera Kornela Mundruczo psów jest kilkaset. Sceny, kiedy ta armia pędzi ulicami, dosłownie przypuszcza szturm na oko kamery i prawie wyskakuje na nas z ekranu, robią piorunujące wrażenie. Tym bardziej że to rozszczekane stado chce dopaść naszych gardeł...
Może "White God" jest filmem przewidywalnym, ale...13-letnia Lili traci ukochanego psa. Ojciec nie chce, by zwierzę z nimi mieszkało. Bo to tylko kłopoty. Porzucony Hagen przechodzi gehennę. Trafia w ręce ludzi, którzy faszerują zwierzaki chemią, katują, ostrzą im zęby i tak przygotowane rzucają na ring do morderczej walki z pobratymcami. Hagen dostaje się też w ręce rakarzy, którzy wyłapują bezpańskie psy, by je potem uśpić.
I oto psy - działając w porozumieniu - łączą siły. Wybucha rewolta czworonogów, które stadnie rozprawiają się ze swymi oprawcami. Mundruczo pokazuje siłę natury, którą człowiek chce sobie podporządkować. Tymczasem bywa ona lustrem ludzkich poczynań. W tym wypadku pokazuje ludziom ich najohydniejsze oblicze... Dobrze, że Lili gra w orkiestrze na trąbce. Bo tylko muzyka (sztuka) może coś tu jeszcze naprawić. Uratować.
"White God" nie przynosi jakiejś odkrywczej tezy. Ale realizacyjnie poraża (ta psia szarża!) i ma rewelacyjnych czworonożnych aktorów. Nie przez przypadek w napisach końcowych imiona dwóch psów, które zagrały Hagena, są wymienione na drugim miejscu, zaraz po nazwisku odtwórczyni roli Lili. To im i kilkuset innym zwierzakom bijemy brawo!
"White God" (Biały Bóg) Kornéla Mundruczó (autor obrazu "Delta") to zdobywca nagrody Un Certain Regard na festiwalu w Cannes, węgierski kandydat do Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?